Pierwszy raz od dłuższego czasu byłem tak zadowolony, szczęśliwy, uśmiechnięty. Byłem dumny z siebie, że mam znów ją u swego boku. Wiem, nie byłem dla niej fair, nie zagrałem tego tak jak powinienem.
Od początku winny byłem jej uczciwość, i nie powinienem pozwolić by nasze uczucia kwitły, ale gdy dzisiaj zobaczyłem ją w tym pokoju hotelowym, nie mogłem postąpić inaczej. Słowa które wypowiadałem...
- Zdejmij te buty, połóż się w moim łóżku, szepcz niegrzeczne sekrety, gdy ja szarpię Cię za włosy. Moje ciało na Twoim ciele, przyklejone niczym klejem. Bądźmy niegrzeczni, tylko raz czy dwa. Zajmę się Twoim ciałem, będę dżentelmenem, nie krzycz.
Rano gdy obudziliśmy się po drugim stosunku, nie chciałem by to się kończyło. Selena ubrała się i zamówiła nam śniadanie. Była godzina ósma dwadzieścia, wstałem niby po wyczerpującej nocy, a jednak byłem wyspany, zrelaksowany.
Selena usiadła w mokrych włosach opływających jej uśmiechniętą twarz, spojrzała na mnie.
- Wiesz, że to się nie powtórzy?
- Ślicznie wyglądasz.
- Justin, nie mówię o tym teraz.
- Ja mówię, i o niczym innym nie chcę.
- Skarbie - pochyliła się do mnie - Na pewno pamiętasz łzy spływające po mojej twarzy, chciałam powiedzieć, że nie dam Ci odejść.
- Zgasiło to Twoje światło? - zapytałem zdziwiony
- To wszystko umarło, odeszło, przeminęło dzisiejszej nocy.
Przyciągnąłem ją do siebie i przytuliłem jakbym kompletnie nie słuchał co ma mi do powiedzenia.
- Po prostu zamkniesz oczy, słońce uchyli się ku zachodowi. Będzie dobrze. Ty i ja będziemy cali i zdrowi.
- Selena, po tej nocy ja nie chcę być bez Ciebie.
- Ale my mój drogi, jesteśmy jak ta pościel pod którą spaliśmy.
- To znaczy?
- Sam pomysł dobry, ale w połączeniu z pokojem, nie pasuje. Tak jak mój związek z Harrym.
- Co?
- Wizualnie okej, wewnętrznie klapa.
- Wszystko od kiedy odeszłaś się zmieniło. Och, ale jest jedna rzecz, która się nie zmieniła.
- Jaka? To, że ja nie odeszłam, tylko Ty?
- Nadal nienawidzę mówić, że się myliłem. Ale powiem Ci tak.
- No słucham.
- Kochanie, wróć do mojego świata, ostatnio było trochę samotnie. Może nie potrafię żyć bez Ciebie.
- Jeśli otworzyłabym znów te drzwi, rozważałbyś zaglądnięcie?
- Jeśli to zrobisz, możesz być pewna, że będę tam na kolanach, błagał Cie. Każdy zasługuje na szansę by rekompensować swoje błędy. Moim największym było pozwolenie na Twoje odejście.
- Justin, nie rozumiesz, że to Ty odszedłeś?! Masz jakieś zaćmienie?
- Zamierzam zrobić wszystko.
- Musiałbyś powiedzieć to swojej żonie, że ją ze mną zdradziłeś.
- Mam to zrobić? - chwyciłem telefon.
Wyciągnęłam mu telefon z ręki.
- Chciałaś bym to zrobił.
- Nie w ten sposób.
- Ty po prostu nie chcesz od niego odejść.
- Nie, to nie tak. Nie wiem - schowała głowę w poduszkę.
SELENA
Nie chciałam dzwonić do Christiana. To by nie było fair wobec naszego związku. Ani jego. Nie było fair
w ogóle to, że tu zostałam, jestem z Justinem, nie z nim, w moim łóżku, wygrzewając się.
Powinnam teraz robić zupełnie co innego, być z kim innym i przede wszystkim czuć co innego. Nie powinnam zdradzać Christiana z Justinem. Wiedziałam, że nie powinnam, a jednak brnęłam w to dalej.
- To jak jest? - zapytał
- Nie wiem. Nie chcę niczego nowego teraz zacząć, zwłaszcza po tym co mi zrobiłeś.
- Obiecuję, to się nie powtórzy.
- Nie chcę ciągle czuwać nad Tobą, bać się, że coś możesz zrobić. Za dużo było tego wszystkiego. Przykro mi, ale to co było między nami się skończyło.
- A dzisiejsza noc?
- Była jedną okazją, nic więcej.
- Selena..
- Skończyło się - pogłaskałam go po poliku.
- Tak?
- Tak.
- To dlaczego jeszcze tu jesteś?
- Emm...
- Nie zakończyłaś jeszcze ze mną wszystkiego. Nie umiesz tego zakończyć. Kręci Cie ból, kręci Cię to, że jesteś ze mną. Boisz się, że każdy okaże się nudniejszy, że lepszej okazji niż ja nie będzie.
- Oszalałeś?
- Lubisz ból, co?
- Uwielbiam - powiedziałam sarkastycznie.
Fakt faktem, trochę racji w tym wszystkim było. Zawsze wracałam po więcej.
Tego dnia, wróciłam przed dwunastą do domu. Christian zszedł do mnie od razu i przywitał czułym pocałunkiem. Miałam nadzieję, że nie wyczuje zapachu Justina.
Że nie będzie czuł jego pocałunków na mojej szyi, na moich plecach, na moich piersiach, i ustach.
- Cieszę się, że wróciłaś - dodał.
- Cieszę się, że już Cię widzę - musnęłam go w usta.
Na prawdę się cieszyłam. Czułam, że to wszystko ze mnie spada, cały ciężar. Przytuliłam się do niego, mierzwiąc jego włosy muskałam jego usta. Myślałam, że będę niewinna.
To chyba nie byłabym ja. Myślałam, że wszystko z Justinem skończone, a sama okazałam się teraz zdradziecką suką. Nie umiałam się niczemu powstrzymać. Gdy tylko któreś z nas miało wolne... Miało czas.
Ech. Spotykaliśmy się... O dziwo, teraz układało się lepiej niż kiedy byliśmy ze sobą. Aż w końcu doszło do tego, że zrobiliśmy to w jego domu. Po raz pierwszy... Sami, nikogo nie było.
Zaś drugi raz okazał się być bardziej pechowym.
___________________________________________________
KOMENTUJCIE! <3
- Selena, po tej nocy ja nie chcę być bez Ciebie.
- Ale my mój drogi, jesteśmy jak ta pościel pod którą spaliśmy.
- To znaczy?
- Sam pomysł dobry, ale w połączeniu z pokojem, nie pasuje. Tak jak mój związek z Harrym.
- Co?
- Wizualnie okej, wewnętrznie klapa.
- Wszystko od kiedy odeszłaś się zmieniło. Och, ale jest jedna rzecz, która się nie zmieniła.
- Jaka? To, że ja nie odeszłam, tylko Ty?
- Nadal nienawidzę mówić, że się myliłem. Ale powiem Ci tak.
- No słucham.
- Kochanie, wróć do mojego świata, ostatnio było trochę samotnie. Może nie potrafię żyć bez Ciebie.
- Jeśli otworzyłabym znów te drzwi, rozważałbyś zaglądnięcie?
- Jeśli to zrobisz, możesz być pewna, że będę tam na kolanach, błagał Cie. Każdy zasługuje na szansę by rekompensować swoje błędy. Moim największym było pozwolenie na Twoje odejście.
- Justin, nie rozumiesz, że to Ty odszedłeś?! Masz jakieś zaćmienie?
- Zamierzam zrobić wszystko.
- Musiałbyś powiedzieć to swojej żonie, że ją ze mną zdradziłeś.
- Mam to zrobić? - chwyciłem telefon.
Wyciągnęłam mu telefon z ręki.
- Chciałaś bym to zrobił.
- Nie w ten sposób.
- Ty po prostu nie chcesz od niego odejść.
- Nie, to nie tak. Nie wiem - schowała głowę w poduszkę.
SELENA
Nie chciałam dzwonić do Christiana. To by nie było fair wobec naszego związku. Ani jego. Nie było fair
w ogóle to, że tu zostałam, jestem z Justinem, nie z nim, w moim łóżku, wygrzewając się.
Powinnam teraz robić zupełnie co innego, być z kim innym i przede wszystkim czuć co innego. Nie powinnam zdradzać Christiana z Justinem. Wiedziałam, że nie powinnam, a jednak brnęłam w to dalej.
- To jak jest? - zapytał
- Nie wiem. Nie chcę niczego nowego teraz zacząć, zwłaszcza po tym co mi zrobiłeś.
- Obiecuję, to się nie powtórzy.
- Nie chcę ciągle czuwać nad Tobą, bać się, że coś możesz zrobić. Za dużo było tego wszystkiego. Przykro mi, ale to co było między nami się skończyło.
- A dzisiejsza noc?
- Była jedną okazją, nic więcej.
- Selena..
- Skończyło się - pogłaskałam go po poliku.
- Tak?
- Tak.
- To dlaczego jeszcze tu jesteś?
- Emm...
- Nie zakończyłaś jeszcze ze mną wszystkiego. Nie umiesz tego zakończyć. Kręci Cie ból, kręci Cię to, że jesteś ze mną. Boisz się, że każdy okaże się nudniejszy, że lepszej okazji niż ja nie będzie.
- Oszalałeś?
- Lubisz ból, co?
- Uwielbiam - powiedziałam sarkastycznie.
Fakt faktem, trochę racji w tym wszystkim było. Zawsze wracałam po więcej.
Tego dnia, wróciłam przed dwunastą do domu. Christian zszedł do mnie od razu i przywitał czułym pocałunkiem. Miałam nadzieję, że nie wyczuje zapachu Justina.
Że nie będzie czuł jego pocałunków na mojej szyi, na moich plecach, na moich piersiach, i ustach.
- Cieszę się, że wróciłaś - dodał.
- Cieszę się, że już Cię widzę - musnęłam go w usta.
Na prawdę się cieszyłam. Czułam, że to wszystko ze mnie spada, cały ciężar. Przytuliłam się do niego, mierzwiąc jego włosy muskałam jego usta. Myślałam, że będę niewinna.
To chyba nie byłabym ja. Myślałam, że wszystko z Justinem skończone, a sama okazałam się teraz zdradziecką suką. Nie umiałam się niczemu powstrzymać. Gdy tylko któreś z nas miało wolne... Miało czas.
Ech. Spotykaliśmy się... O dziwo, teraz układało się lepiej niż kiedy byliśmy ze sobą. Aż w końcu doszło do tego, że zrobiliśmy to w jego domu. Po raz pierwszy... Sami, nikogo nie było.
Zaś drugi raz okazał się być bardziej pechowym.
___________________________________________________
KOMENTUJCIE! <3
Omg co dalej?!? <3<3<3
OdpowiedzUsuńGenialny, boski ,cudowny!!*.*
OdpowiedzUsuńCiekawe co będzie dalej.. Już nie mogę się doczekać!
<3
rozdział naprawde cuudowny
OdpowiedzUsuńkocham Twojego blogi hm..nie pomyślałam że to się tak potoczy
OdpowiedzUsuńZajebisty Xd. Uwielbiam twojego bloga :) Selena powinna dać Justinowi jeszcze jedną szansę, ale najpierw musi poczekać i sprawdzić czy sie zmieni :) chociaż nie wiem, Justin na okrągło obiecuje, a prędzej czy później jest klapa i znowu popełnia te same błędy...
OdpowiedzUsuńbardzo fajny rozdział
OdpowiedzUsuńboski pewnie jego żona weszła
OdpowiedzUsuńOMG.! ;o BOSKI <3 Kocham wojego bloga i nie mogę sie doczekać następnego rozdziału ;*
OdpowiedzUsuńRozdział piękny
OdpowiedzUsuńświetny !!! Selena powinna dac Justinowi jeszcze jedna szanse ;) czekam na nastepny <3
OdpowiedzUsuńPiękny *.* Kiedy następny no juz nie moge się doczekac :D
OdpowiedzUsuńCudyny blog czekam na nastepny rozdzial :):):)
OdpowiedzUsuńNo to teraz dałaś do myślenia czekam na następny :)
OdpowiedzUsuńPerfekcyjny <3 Kocham to opowiadanie <3 W dwa dni przeczytałam całe <3
OdpowiedzUsuńOjojoj sie porobilo. Jest cudnie :)
OdpowiedzUsuńsuper super
OdpowiedzUsuńsuper super
OdpowiedzUsuńkocham twojego bloga
OdpowiedzUsuńcudowny <3
OdpowiedzUsuńpiękny jak zawsze...:-)
OdpowiedzUsuńsuper jak zawsze
OdpowiedzUsuń