Dzisiejszy wieczór przed porannym wylotem do Paryża spędzałem z chłopakami. Wyszliśmy do kasyna.
Poszliśmy w męskim gronie się delikatnie zabawić. Wszyscy wzięliśmy zapas pieniędzy by mieć czym grać
i za co zagrać.
Wziąłem szybki prysznic, umyłem włosy, ubrałem się i wyszedłem z kumplami. Wyglądałem dobrze, pachniałem świetnie, szkoda, że byłem bez swojej Panny u mojego boku. Trudno darmo, nie ma jej, nie będzie. Na szczęście jutro już razem, w Paryżu.
Ponoć najromantyczniejsze miasto na świecie. Nigdy będąc tam tego nie odczułem. Najwidoczniej będąc samemu czuje się zupełnie coś innego. Coś nie do powtórzenia. Dlatego cieszyłem się, że będę miał okazję być tam z kimś kogo kocham i darzę miłością.
Weszliśmy do kasyna. Dookoła rozlegał się zapach cygar, papierosowego dymu, swąd alkoholu,
i zapach przegranych. Usiedliśmy z chłopakami do stołu i zaczęliśmy grac. Wszyscy wygraliśmy, po raz pierwszy. Wiedzieliśmy, że powinniśmy tym razem jeszcze odejść od stołu.
Wstaliśmy z wygraną dwunastu tysięcy dolarów, i poszliśmy po darmowe drinki przy barze.
Polewała je dosyć seksowna kelnerka prosto z butelki do ust. Wypiliśmy z chłopakami około trzech kolejek tak polanych drinków, po czym poprosiliśmy o całą flaszkę i sami sobie wlewaliśmy.
Już w tym momencie wiedziałem, że będę leciał skacowany do swojej ukochanej. Na szczęście nie zdradziłem jej, byłem całą noc grzeczny. Wypiłem łącznie z chłopakami około półtorej litra wódki, kilka shotów, podwójne whisky, piwo, szampana o północy na rozpoczęcie sezony pokerowego.
Przegrałem łącznie około dwunastu tysięcy, które wcześniej mogłem zabrać ze sobą do domu. Bywa, czyż nie. Wróciłem z tego co pamiętam, taksówką, z kilkoma kumplami. Zostali u mnie na noc, bali się pokazać swoim kobietom w takim stanie, nie dziwię im się. Wszyscy wyglądaliśmy jak wraki ludzi.
Zasnąłem niczym zabity we wczorajszych ubraniach, z wczorajszym zapachem, śmierdząc fajkami, cygarami, wódką, i wymiotami. Bałem się, że zaśpię na samolot do Seleny, dlatego starałem się nie usypiać. Usiadłem na łóżko, włączyłem jakiś film na laptopie. Ale moje powieki stawały się coraz cięższe, upadłem na poduszkę i usnąłem.
Sam ze swojej niemocy, od tak przysnąłem, obudził mnie dźwięk stłuczonego szkła. Wstałem totalnie
w amoku. Poszedłem na dół, skąd wydobywał się dźwięk, w kuchni dojrzałem mojego kumpla, ze zbitą szklanką na posadzce
Machnąłem ręką od niechcenia.
- Będziesz to sprzątał - powiedziałem pocierając twarz.
- Ta, kiedy?
- Kurwa nie wiem. Teraz?
- Jak się wyśpię.
- Sprzątnij teraz. Nikt nie może się pociąć.
- Nie.
- Sprzątaj kurwa.
Poszedłem na górę do łazienki i wziąłem prysznic na przebudzenie się. Na zegarku było chwilę po dziesiątej.
Jak już wspomniałem wziąłem prysznic, umyłem ciało arbuzowym żelem pod prysznic. Umyłem włosy, na nowo je wystylizowałem. Umyłem twarz, zęby. Umycie twarzy wcale mi nie pomogło, nadal wyglądałem kiepsko, ale już nie tak źle jak wcześniej.
Dokładnie równo z wybiciem na zegarku dwunastej zadzwonił do mnie telefon. Numer był zablokowany, nie wiedziałem kto to, ale odebrałem, coś tym razem mnie podkusiło. Przeważnie nie odbieram takich głuchych telefonów, nieznanych, niewidocznych, ale tym razem...
- Halo?
- Justin?
- Tak, to ja.
- Tu Nick.
- O siema. Po co dzwonisz? Za chwilę dopiero będę jechał na lotnisko.
- Przyjeżdżasz tu? - zapytał roztrzęsiony
- Tak, a co?
- Musisz być tu jak najszybciej.
- Co się stało? Potrzebujecie mnie?
- My nie. Selena prędzej.
Osłupiałem słysząc te słowa. Wiedziałem, że nic nie wyniknie z tego co mogło by wyjść na dobre.
- Co z nią?
Nick nie odpowiadał.
- Co z nią? Kurwa Nick, powiedz mi.
- Nie wiem jak to się stało. Ale Ona...
- No mów! Myślisz, że lubię takie gierki?
- Jest w szpitalu, leży nieprzytomna. I co gorsze. Lekarze nie wiedzą czy się wybudzi.
Nie wiedziałem nawet jak zareagować. Chciałem się obudzić, ale nie aż tak by musieć kosztem swojej ukochanej poczuć złość, adrenalinę.
- Będę niedługo.
Nie mogłem lecieć tym razem krajowymi liniami, czy międzynarodowymi. To nie dla mnie. Pociągnąłem za kilka sznurków znajomości. Miałem dokładnie o trzynastej samolot do Paryża.
Byłem na miejscu o czasie, leciałem. Miałem dość, cały czas zadręczałem się myślą o tym, że Ona tam była, ja nic nie mogę zrobić.
Doleciałem około dwudziestej drugiej. Nie miałem bagaży, nic, nie brałem kompletnie nic, nie miałem czasu. Jedyne co miałem ze sobą to telefon, portfel, i słuchawki. Nic więcej, nie chciałem? Nie potrzebowałem. Rzeczy materialne przestały się dla mnie liczyć.
Dojeżdżając na miejsce wybrałem numer do Nicka, dodzwoniłem się bez problemu. Odebrał, powiedział gdzie mam się kierować. Od razu wziąłem taksówkę i skierowałem do szpitala. Miałem łzy w oczach, chciało mi się płakać, rzewnymi łzami. Miałem ochotę się rozpłakać, jak małe dziecko.
Gdy tylko dojechałem na miejsce, skierowałem się do rejestracji, gdzie siedząca za biurkiem Pani miała mnie skierować do mojej dziewczyny. Niestety kobieta nie rozumiała ani słowa po angielsku. Mówiłem po francusku, ale nie tak dobrze.
Byłem w kropce nie wiedziałem jak się z nią rozmówię. Na szczęście na dół właśnie schodził Nick, który miał mnie wypatrywać. Poprowadził mnie do sali gdzie leżała Selena. Bałem się tej chwili, wiedziałem, że będzie wyglądała źle. I tak było... Gorzej niż źle.
Jej wszyscy bracia przysypiając na krzesłach czuwali nad nią i jej stanem. Wszyscy już usypiali, kołysali się na krzesłach, ze łzami w oczach, siniakami na ciele, zakrwawionymi miejscami.
Selena miała całą twarz posiniaczoną, rozciętą w kilku miejscach, jej ręce nie wyglądały wcale lepiej.
Miała kilka ran zadanych nożem, siniaki, rozcięcia. Podejrzewam, że pod kołdrą i odzieżą bym widział wiele o wiele gorsze rzeczy, niż można sobie wyobrazić.
- Możecie iść do hotelu, wyspać się - dodałem.
- Nie. Musimy zostać z nią, to nasza wina.
- Odpocznijcie, i przyjedźcie rano. Pobędę z nią. Popilnuję jej, zrobię za Was wartę.
- To nasza siostra.
- Wy mieliście ciężki dzień. Posiedzę z nią.
- Jesteś pewny?
- Absolutnie.
- Przyjedziemy z samego rana.
- Nie spieszcie się.
Bracia Seleny wstali z krzeseł, podziękowali mi, pożegnali się z Seleną i wyszli z pokoju. Usiadłem na krzesełku dostawionym przy jej krześle, złapałem ją za dłoń. Była taka zimna, posiniaczona...
Łzy poleciały mi same, automatycznie spłynęły po moich policzkach.
- Oj skarbie - powiedziałem sam do siebie - Gdybym tylko nie pozwolił Ci jechać, albo chociaż był tam. Był z Tobą, miałabyś we mnie wsparcie. A teraz? Możesz już się aniołku nie obudzić. Jak kurwa... Musisz. Ja sobie nie poradzę bez Ciebie, rozumiesz?
Położyłem głowę na materacu przy jej ciele.
- Musisz, musisz się obudzić, być ze mną, wyjść za mnie. Albo chociaż tak po prostu ze mną trwać, byle tylko byś była na tym świecie. Nawet jeśli mielibyśmy nigdy więcej już się nie kochać, nie być razem, chcę byś po prostu tutaj była. Nie chcę żyć bez Ciebie. Nic nie zmieni mojej miłości na Ciebie, jesteś jedyną, którą tak kocham, jedyną którą zwę prawdziwą miłością.
Przetarłem twarz ze zmęczenia, kontynuowałem swoją wypowiedź.
- Nic nie zmieni mojej miłości do Ciebie. Gdybym miał żyć bez Ciebie przy moim boku, dni byłyby takie puste. Noce wydawałyby się takie długie. Z Tobą wszędzie tak pięknie, być może byłem zakochany wcześniej, ale nigdy nie czułem tego tak mocno. Ty powinnaś wiedzieć jak mocno Cię kocham. Jedyną rzeczą jakiej możesz być pewna, to to, że nigdy nie będę chciał więcej jak Twojej miłości.
Siedziałem tam z nią, całą noc, cały czas patrzałem na nią, pałętałem się po sali, zerkałem znów na nią, może coś się zmieni... A co kurwa ma się w przeciągu trzech sekund zmienić.
Selena nie budziła się, nie reagowała, nic... Zero kontaktu ze światem.
Poszliśmy w męskim gronie się delikatnie zabawić. Wszyscy wzięliśmy zapas pieniędzy by mieć czym grać
i za co zagrać.
Wziąłem szybki prysznic, umyłem włosy, ubrałem się i wyszedłem z kumplami. Wyglądałem dobrze, pachniałem świetnie, szkoda, że byłem bez swojej Panny u mojego boku. Trudno darmo, nie ma jej, nie będzie. Na szczęście jutro już razem, w Paryżu.
Ponoć najromantyczniejsze miasto na świecie. Nigdy będąc tam tego nie odczułem. Najwidoczniej będąc samemu czuje się zupełnie coś innego. Coś nie do powtórzenia. Dlatego cieszyłem się, że będę miał okazję być tam z kimś kogo kocham i darzę miłością.
Weszliśmy do kasyna. Dookoła rozlegał się zapach cygar, papierosowego dymu, swąd alkoholu,
i zapach przegranych. Usiedliśmy z chłopakami do stołu i zaczęliśmy grac. Wszyscy wygraliśmy, po raz pierwszy. Wiedzieliśmy, że powinniśmy tym razem jeszcze odejść od stołu.
Wstaliśmy z wygraną dwunastu tysięcy dolarów, i poszliśmy po darmowe drinki przy barze.
Polewała je dosyć seksowna kelnerka prosto z butelki do ust. Wypiliśmy z chłopakami około trzech kolejek tak polanych drinków, po czym poprosiliśmy o całą flaszkę i sami sobie wlewaliśmy.
Już w tym momencie wiedziałem, że będę leciał skacowany do swojej ukochanej. Na szczęście nie zdradziłem jej, byłem całą noc grzeczny. Wypiłem łącznie z chłopakami około półtorej litra wódki, kilka shotów, podwójne whisky, piwo, szampana o północy na rozpoczęcie sezony pokerowego.
Przegrałem łącznie około dwunastu tysięcy, które wcześniej mogłem zabrać ze sobą do domu. Bywa, czyż nie. Wróciłem z tego co pamiętam, taksówką, z kilkoma kumplami. Zostali u mnie na noc, bali się pokazać swoim kobietom w takim stanie, nie dziwię im się. Wszyscy wyglądaliśmy jak wraki ludzi.
Zasnąłem niczym zabity we wczorajszych ubraniach, z wczorajszym zapachem, śmierdząc fajkami, cygarami, wódką, i wymiotami. Bałem się, że zaśpię na samolot do Seleny, dlatego starałem się nie usypiać. Usiadłem na łóżko, włączyłem jakiś film na laptopie. Ale moje powieki stawały się coraz cięższe, upadłem na poduszkę i usnąłem.
Sam ze swojej niemocy, od tak przysnąłem, obudził mnie dźwięk stłuczonego szkła. Wstałem totalnie
w amoku. Poszedłem na dół, skąd wydobywał się dźwięk, w kuchni dojrzałem mojego kumpla, ze zbitą szklanką na posadzce
Machnąłem ręką od niechcenia.
- Będziesz to sprzątał - powiedziałem pocierając twarz.
- Ta, kiedy?
- Kurwa nie wiem. Teraz?
- Jak się wyśpię.
- Sprzątnij teraz. Nikt nie może się pociąć.
- Nie.
- Sprzątaj kurwa.
Poszedłem na górę do łazienki i wziąłem prysznic na przebudzenie się. Na zegarku było chwilę po dziesiątej.
Jak już wspomniałem wziąłem prysznic, umyłem ciało arbuzowym żelem pod prysznic. Umyłem włosy, na nowo je wystylizowałem. Umyłem twarz, zęby. Umycie twarzy wcale mi nie pomogło, nadal wyglądałem kiepsko, ale już nie tak źle jak wcześniej.
Dokładnie równo z wybiciem na zegarku dwunastej zadzwonił do mnie telefon. Numer był zablokowany, nie wiedziałem kto to, ale odebrałem, coś tym razem mnie podkusiło. Przeważnie nie odbieram takich głuchych telefonów, nieznanych, niewidocznych, ale tym razem...
- Halo?
- Justin?
- Tak, to ja.
- Tu Nick.
- O siema. Po co dzwonisz? Za chwilę dopiero będę jechał na lotnisko.
- Przyjeżdżasz tu? - zapytał roztrzęsiony
- Tak, a co?
- Musisz być tu jak najszybciej.
- Co się stało? Potrzebujecie mnie?
- My nie. Selena prędzej.
Osłupiałem słysząc te słowa. Wiedziałem, że nic nie wyniknie z tego co mogło by wyjść na dobre.
- Co z nią?
Nick nie odpowiadał.
- Co z nią? Kurwa Nick, powiedz mi.
- Nie wiem jak to się stało. Ale Ona...
- No mów! Myślisz, że lubię takie gierki?
- Jest w szpitalu, leży nieprzytomna. I co gorsze. Lekarze nie wiedzą czy się wybudzi.
Nie wiedziałem nawet jak zareagować. Chciałem się obudzić, ale nie aż tak by musieć kosztem swojej ukochanej poczuć złość, adrenalinę.
- Będę niedługo.
Nie mogłem lecieć tym razem krajowymi liniami, czy międzynarodowymi. To nie dla mnie. Pociągnąłem za kilka sznurków znajomości. Miałem dokładnie o trzynastej samolot do Paryża.
Byłem na miejscu o czasie, leciałem. Miałem dość, cały czas zadręczałem się myślą o tym, że Ona tam była, ja nic nie mogę zrobić.
Doleciałem około dwudziestej drugiej. Nie miałem bagaży, nic, nie brałem kompletnie nic, nie miałem czasu. Jedyne co miałem ze sobą to telefon, portfel, i słuchawki. Nic więcej, nie chciałem? Nie potrzebowałem. Rzeczy materialne przestały się dla mnie liczyć.
Dojeżdżając na miejsce wybrałem numer do Nicka, dodzwoniłem się bez problemu. Odebrał, powiedział gdzie mam się kierować. Od razu wziąłem taksówkę i skierowałem do szpitala. Miałem łzy w oczach, chciało mi się płakać, rzewnymi łzami. Miałem ochotę się rozpłakać, jak małe dziecko.
Gdy tylko dojechałem na miejsce, skierowałem się do rejestracji, gdzie siedząca za biurkiem Pani miała mnie skierować do mojej dziewczyny. Niestety kobieta nie rozumiała ani słowa po angielsku. Mówiłem po francusku, ale nie tak dobrze.
Byłem w kropce nie wiedziałem jak się z nią rozmówię. Na szczęście na dół właśnie schodził Nick, który miał mnie wypatrywać. Poprowadził mnie do sali gdzie leżała Selena. Bałem się tej chwili, wiedziałem, że będzie wyglądała źle. I tak było... Gorzej niż źle.
Jej wszyscy bracia przysypiając na krzesłach czuwali nad nią i jej stanem. Wszyscy już usypiali, kołysali się na krzesłach, ze łzami w oczach, siniakami na ciele, zakrwawionymi miejscami.
Selena miała całą twarz posiniaczoną, rozciętą w kilku miejscach, jej ręce nie wyglądały wcale lepiej.
Miała kilka ran zadanych nożem, siniaki, rozcięcia. Podejrzewam, że pod kołdrą i odzieżą bym widział wiele o wiele gorsze rzeczy, niż można sobie wyobrazić.
- Możecie iść do hotelu, wyspać się - dodałem.
- Nie. Musimy zostać z nią, to nasza wina.
- Odpocznijcie, i przyjedźcie rano. Pobędę z nią. Popilnuję jej, zrobię za Was wartę.
- To nasza siostra.
- Wy mieliście ciężki dzień. Posiedzę z nią.
- Jesteś pewny?
- Absolutnie.
- Przyjedziemy z samego rana.
- Nie spieszcie się.
Bracia Seleny wstali z krzeseł, podziękowali mi, pożegnali się z Seleną i wyszli z pokoju. Usiadłem na krzesełku dostawionym przy jej krześle, złapałem ją za dłoń. Była taka zimna, posiniaczona...
Łzy poleciały mi same, automatycznie spłynęły po moich policzkach.
- Oj skarbie - powiedziałem sam do siebie - Gdybym tylko nie pozwolił Ci jechać, albo chociaż był tam. Był z Tobą, miałabyś we mnie wsparcie. A teraz? Możesz już się aniołku nie obudzić. Jak kurwa... Musisz. Ja sobie nie poradzę bez Ciebie, rozumiesz?
Położyłem głowę na materacu przy jej ciele.
- Musisz, musisz się obudzić, być ze mną, wyjść za mnie. Albo chociaż tak po prostu ze mną trwać, byle tylko byś była na tym świecie. Nawet jeśli mielibyśmy nigdy więcej już się nie kochać, nie być razem, chcę byś po prostu tutaj była. Nie chcę żyć bez Ciebie. Nic nie zmieni mojej miłości na Ciebie, jesteś jedyną, którą tak kocham, jedyną którą zwę prawdziwą miłością.
Przetarłem twarz ze zmęczenia, kontynuowałem swoją wypowiedź.
- Nic nie zmieni mojej miłości do Ciebie. Gdybym miał żyć bez Ciebie przy moim boku, dni byłyby takie puste. Noce wydawałyby się takie długie. Z Tobą wszędzie tak pięknie, być może byłem zakochany wcześniej, ale nigdy nie czułem tego tak mocno. Ty powinnaś wiedzieć jak mocno Cię kocham. Jedyną rzeczą jakiej możesz być pewna, to to, że nigdy nie będę chciał więcej jak Twojej miłości.
Siedziałem tam z nią, całą noc, cały czas patrzałem na nią, pałętałem się po sali, zerkałem znów na nią, może coś się zmieni... A co kurwa ma się w przeciągu trzech sekund zmienić.
Selena nie budziła się, nie reagowała, nic... Zero kontaktu ze światem.
Genialny! *.*
OdpowiedzUsuńNie moge doczekać się nexta !!<3
omb. :o mam nadzieje że Sel się wybudzi. :o
OdpowiedzUsuńŚwietny rozdział <3
mam nadziej ze Sel sie obudzi :) cudowny rozdzial czekam na nastepny
OdpowiedzUsuńgenialny *,*
OdpowiedzUsuńO matko *-* Rozdział boski. Mam nadzieje że Sel się obudzi. Czekam nn <3<3<3
OdpowiedzUsuńheartbreaker-justinandmelanie.blogspot.com
Genialny
OdpowiedzUsuńniech ona się wybudzi
OdpowiedzUsuńCudowny cudowny
OdpowiedzUsuńGenialny jeju brak słów
OdpowiedzUsuńCudowny. *-* nastepny, prosze! <3
OdpowiedzUsuńŚwietny, nie mogę doczekać się następnego. Mam nadzieje, ze szybko bedzie.
OdpowiedzUsuń`Kayla Gomez
Cudo prosze o nexta szybko <3
OdpowiedzUsuńSuper rozdział.Czekam na następny
OdpowiedzUsuńCzekam na następny :3
OdpowiedzUsuńO matko :'( to straszne. zeby tylko ona sie obudzila, musi sie obudzic, prosze
OdpowiedzUsuńjak zawsze super
OdpowiedzUsuń