SELENA
Kochałam się z Justinem, w trakcie pobytu jego żony u przyjaciółek. Zaś Christian był u swojej rodziny, wracał dopiero nazajutrz. Justin musiał wyjść, miałam zostać sama, poczekać na niego, aż wróci ze spotkania. Nie chciałam, ale po dłuższym przekonywaniu przez Justina zgodziłam się.
Justin wyszedł, zmieniłam mu pościel, pochodziłam po domu. Na szafkach, ścianach, tapetach znajdywały się zdjęcia Justina i Angeli. Wiedziałam już, że lubi plażę, czas z przyjaciółmi, wrotki... I teraz przekonałam się, że lubi wracać bez zapowiedzi do domu.
Uciekłam do pokoju, ubrałam się, wzięłam swoje rzeczy i bezszelestnie chciałam przemknąć na dół.
Niechcący kurtką zahaczyłam o krzesło stojące w kuchni. Dlaczego tam byłam? Tylko o tych drzwiach ewakuacyjnych wiedziałam. Angelica zaczęła za mną biec. Musiałam pokonać jeszcze kilka schodków by uciec. Angelica biegła za mną.
- Selena! UGH Moreno! Widzę Cię.
Uciekałam dalej.
- Wiedziałam, że z nim sypiasz, ale żeby u mnie?! Moreno stój!
Angelica w tym samym momencie upadła na ziemię. Nie mogłam jej tam samej zostawić. Mimo swojej winy podeszłam do niej i uniosłam jej głowę. Z jej ust sączyła się krew.
- Krew - dodała.
Zaprowadziłam ją do swojego auta, musiałam z nią pojechać na pogotowie. Nie mogłam jej zostawić bez zęba i z poczuciem winy. Dwadzieścia minut później znalazłam się z nią w szpitalu. Wyjaśniłam sytuację pielęgniarce.
Wzięli ją na szycie rany, na wstawianie zęba. Wyciągnęłam telefon i zadzwoniłam do Justina.
- Przyjedź do szpitala.
- Po co?
- Twoja żona, miała niefortunny wypadek.
Jak gdyby nigdy nic, dwadzieścia minut później Justin wszedł do szpitala w okolicy naszych domów.
Wszedł zmartwiony, jakby ktoś umierał. Podszedł szybko do mnie.
- Co z nią?
- Wszystko będzie dobrze.
- Co się stało?
- Przyjechała za wcześnie, złapała mnie u Ciebie w domu, a gdy uciekałam drzwiami kuchennymi, wybiegła za mną, potknęła się na schodach, rozcięła wargę, wypadł jej ząb...
Justin złapał się za głowę, pokręcił nią chwilę i ponownie przeniósł swój wzrok na mnie.
- Dziękuję, że ją tu przywiozłaś.
- Nie zostawiłabym jej tam samej, mimo wszystko.
- Strasznie się o nią boję.
- Trzeba było o tym wszystkim pomyśleć, nim komuś stała się krzywda.
Wstałam z krzesełka w poczekalni i poszłam w stronę wyjścia. Justin zatrzymał mnie.
- Zadzwonię do Ciebie.
- Tylko po co? - zapytałam go unosząc ramiona
Nie odpowiedział mi, uśmiechnął się i puścił oczko. Pokręciłam głową i odwróciłam się. Wyszłam ze szpitala, poszłam do swojego samochodu i wsiadłam do środka. Odpaliłam silnik i pojechałam prosto do swojego domu.
Był czas kiedy myślałam, że zrobiliśmy wszystko dobrze, żadnych kłamstw, żadnych błędów. Musiałam wtedy postradać zmysły. Myślę o czasie, kiedy go kochałam, okazał się dupkiem, i dopiero wtedy zobaczyłam go prawdziwego.
Dzięki Bogu zawalił sprawę, dzięki Bogu uniknęłam problemów. Zdecydowanie wyleczyłam się z niego.
Życzę mu powodzenia. Bardzo go pragnęłam, skończyłam już z tym. Szczerze? Okazał się najlepszą rzeczą jakiej nigdy nie miałam.
Założę się, że beznadziejnie jest teraz być nim.
Dojechałam do domu zamyślona, zaparkowałam auto. Dokładnie wraz z moim wyjściem z auta z nieba lunął deszcz.
Pobiegłam do domu i otworzyłam sobie drzwi. Zatrzasnęłam je za sobą, zamknęłam bramę od domu. Zrzuciłam na dół swoją torebkę, zdjęłam kurtkę.
- Niespodzianka - krzyknął Christian
Wystraszona spojrzałam na niego.
- Skąd Ty się tu wziąłeś?
- Wróciłem wcześniej, nie cieszysz się?
- Cieszę, cieszę. Zaskoczyłeś mnie po prostu.
- A Ty gdzie od rana się podziewałaś?
- Zakupy.
- I nic nie kupiłaś?
- Nic nie było.
- Chyba chodziłaś po perfumeriach co?
- Czemu pytasz?
- Musiałaś chyba męski dział penetrować.
- Tak aż mocno pachnę? Masz rację. Przyłapałeś mnie. Chodziłam.
- Nie musisz. Mam wystarczająco. Nie musisz mi kupować tego na prezent.
- Co?
- No na urodziny. Nie musisz.
- Nie chciałam na urodziny, od tak.
- Mam wystarczająco. Kochanie, nie planuj nic na tą sobotę, moje dwudzieste pierwsze urodziny spędzisz ze mną, moimi znajomymi, rodziną.
- W sobotę?
- Tak, akurat się złożyło, sobota urodziny, impreza, pasuje. Będziesz, tak?
- Oczywiście, że będę. Nie mogłoby mnie zabraknąć.
- Chcę Cię przedstawić moim rodzicom.
- Dobrze Christian, dobrze. Pójdę wziąć prysznic.
Poszłam do łazienki, zamknęłam za sobą drzwi. Oparłam się o umywalkę i opłukałam twarz. Spojrzałam
w swoje odbicie w lustrze. Krople wody spływały po mojej twarzy. Tusz rozpływał się i opadał.
Nadszedł czas by postawić sprawę jasno, to ja jestem tą która odeszła. Ten dzień dokończyłam ze swoim chłopakiem. Leżeliśmy razem, rozmawialiśmy, jak gdyby nigdy nic. No z jego strony nic, z mojej zbyt wiele.
Nazajutrz spotkałam się ze swoimi przyjaciółkami. Wiedziały o całej sytuacji. Od początku śledziły mój mały romans. Spotkałam się z Ashley, Kim, Natalie w restauracji. Natalie okazuję się być najlepszą przyjaciółką jaką mam w sytuacjach kryzysowych.
- Cześć dziewczynki - dodałam.
- No no, witamy. Promieniejesz - dodały - Czyżby coś się stało?
- Nie. Może mnie trzyma ostatnio po małym co nieco.
- Christian jest taki dobry? - zaśmiały się.
- Z Justinem.
- Nadal to robisz?
- Nie. Już nie.
- Od kiedy? - spojrzały przeszywając mnie wzrokiem.
- Od...
- No?
- Wczoraj.
- Rzeczywiście, szmat czasu. Selena, no wiesz.
- Jeny, już więcej tego nie zrobię.
- Wiemy.
- Skąd?
- Od Natalie.
- Natalie - dodałam.
- Opowiedziałam im o wypadku Angeli na schodach.
- Śmiałyśmy się, ale to poważna sprawa.
- Dlatego odeszłam.
- Nie Ty jedna - dodała Natalie.
- Co masz na myśli?
- Angela zostawiła Justina.
- Co? - powiedziałam zaskoczona.
- Wczoraj gdy ją pozaszywali, powiedziała, że chce rozwodu i odeszła. Od tak po prostu.
Złapałam się za głowę.
- Ale ani waż mi się do niego pobiec - dodały.
- Nie zamierzam, po prostu mnie zszokowałyście. Fatalnie pewnie teraz jest nim być.
- Z tego co wiem pojechał do swojej mamy. Nie ma go nawet tutaj.
- Prawidłowo. Nie chciałabym go teraz spotkać, zwłaszcza idąc sobie za rękę z Christianem. Nawet nie wiecie jak mnie zżera sumienie. Nie mogłam wczoraj zasnąć.
- A ją chcesz spotkać?
- Nie.
- To się nie odwracaj.
Chciałam się obejrzeć za siebie, i zobaczyć czy to na prawdę ona. Jednak coś mnie skłoniło do tego by nie ściągać na siebie kłopotów.
Angela dostrzegając jednak moje przyjaciółki. Przeszła obok naszego stolika ze swoimi dwiema przyjaciółkami. Spojrzały na mnie jak na ostatnią dziwkę na ziemi. Poczułam się fatalnie.
Tak źle... Nie do opisania. Miałam jednak to szczęście, że miałam ze sobą przyszłą panią adwokat.
Ashley, była na studiach prawniczych, wstała i podeszła do całej paczki Angeli.
- Przepraszam - powiedziała.
- Słucham?
- Angela, tak?
- Tak.
- Ashley. Jestem przyjaciółką siedzącej przy stole tamtej niewiasty.
- Tej dziwki?
- Jaki jest powód tego, że ją nazywasz tak?
- To, że mój facet mnie z nią zdradzał? Tłumaczył, że to wypadek. Wierzę głęboko, że nie.
- Zdrada to nie wypadek, to wybór. Skoro wybrał, że woli ją nie warto się z tym pogodzić?
- Nie. To dziwka i tyle.
- Nie trzeba było na nią tak mówić. Znów będziesz musiała sobie nowy ząbek wstawić.
Ashley zamachnęła się pięścią i uderzyła Angele prosto w spuchnięte miejsce, wciąż świeże.
- Ostrzegałam.
Ash podeszła do naszego stolika, wzięła swoją torbę.
- Zbieramy się dziewczyny - dodała.
- Tak, tak - dodałyśmy i pozbierałyśmy swoje rzeczy.
__________________________________________________________
KOMENTUJCIE! <3
Ahabzjznhsbz cudo *-* Czekam nn <3
OdpowiedzUsuńheartbreaker-justinandmelanie.blogspot.com
Rozdział boski jestem w szkole i nie moge się skupić bo czekam na to co dalej <3 po prostu kocham to <3
OdpowiedzUsuńGenialny !! Nie mogę doczekać się nexta ! *.*
OdpowiedzUsuń:))
OdpowiedzUsuńHahahahhahahha i dobze tamtej tak Angeli czy jak jej tam xd
OdpowiedzUsuńzarąbisty czekam na następny
OdpowiedzUsuńświetny <3 tego się nie spodziewałam ;) czekam na następny
OdpowiedzUsuńcudowny xD
OdpowiedzUsuńsuper ;)
OdpowiedzUsuńWow , dzieje sie. czekam na nastepny , czemyu nie ma tak czesto rozdzialow jak kiedys ?
OdpowiedzUsuń~Kayla Gomez
XD hahah boskie
OdpowiedzUsuń