czwartek, 17 kwietnia 2014

Rozdział 40.

SELENA

Nadeszła w końcu sobota, dzień urodzin Christiana. Wstałam około ósmej nad ranem. Obudził mnie telefon. Tak to była moja przeszłość, w końcu zamierzała się odezwać.
Wstałam dyskretnie z łóżka i zeszłam na dół, chwytając telefon.

Wyszłam na taras. Wszyscy w domu jeszcze spali, nie chciałam by mnie usłyszeli. Narzuciłam więc jakąś bluzę na siebie i wyszłam na taras, z tarasu furtką na plażę.
Miałam czarne spodenki do snu, więc strój nie podpadał.

Justin dzwonił już trzeci raz pod rząd. W końcu odebrałam.

- Halo?

- Selena? Jesteś w mieście?

- Tak. Ja się nigdzie nie wybierałam.

- Musiałem.

- Oczywiście, tak.

- Na prawdę, wolałem wyjechać do rodziny.

- Po co dzwonisz?

- Wracam do miasta. O dziewiętnastej będę czekał na Ciebie w parku.

- Po co?

- Jeśli zdecydujesz się pozostać ze mną, przyjdź będę czekał do północy. Jeśli nie, odejdę, obiecuję.

- Akurat dzisiaj musisz takie coś robić?

- Dlaczego by nie?

- Christian ma dwudzieste pierwsze urodziny.

- Wiesz gdzie mnie szukać. Nasza altanka.

Rozłączył się. Nic więcej nie dodał. Ja nic więcej nie powiedziałam. Wróciłam do domu, poszłam do kuchni
szybko przyrządziłam naleśniki, dodałam bitej śmietany, owoców leśnych, żelków, ciasteczek.

W sam środek wbiłam świeczkę, jedną czerwoną świeczkę w znaczki z kart do gry w oczko. Poszłam na górę, przekraczając próg pokoju zaczęłam nucić Christianowi sto lat.
Obudził się z wielkim uśmiechem na twarzy.

- Sto lat skarbie, żeby Cię otaczali sami pozytywni ludzie. Czego duszyczka Ci zapragnie.

- Mam wszystko czego potrzebuję.

- Pomyśl życzenie i zdmuchnij.

- Życzę sobie, abyś została na zawsze - brał oddech.

- Nie! - zakryłam świeczkę - Nie możesz mówić na głos, bo się nie spełni.

- To nawet nie jest tort, nie będzie się liczyło.

- To teraz sam sobie to jedz - zdmuchnęłam świeczkę i przechyliłam naleśniki w jego stronę, upadły na jego klatkę - W dupie mam te urodziny. Nic docenić nie umiesz.

Wyszłam z pokoju i poszłam do łazienki. Nie miałam najmniejszego poczucia winy. Przestało mi na facetach
i ich humorkach zależeć. Nie przejmowałam się czy to jego urodziny czy nie.

Wzięłam prysznic, po czym owinęłam się w ręcznik i umyłam włosy. Tak zleciała mi godzina. Gdy stanęłam przed lustrem, pojawił się za mną Christian. Objął mnie w pasie i szepnął ciche przepraszam do ucha.

Ręką zjechał w moje miejsce intymne, wciąż ocierając się o mnie swoim kleistym ciałem.
Zagryzłam wargę z rozkoszy, jaką mi dał.  Musiałam to zrobić, chociażby dlatego, że miał urodziny, nie chciałam mu sprawić przykrości.

Akurat z tego powodu, nie mogłam. Zrobiłam to, tylko dla czystej przyjemności Christiana, a dla siebie?
Żeby spalić kilka kalorii. Żeby mieć jakiś może trening kardio.

Robiłam to z nim... Około trzech godzin. Nie wiem dlaczego i jakim sposobem tyle wytrzymaliśmy. Ale wiedziałam, że muszę się znowu wykapać, od nowa ułożyć fryzurę, umalować się, ubrać sukienkę, szpilki, rajstopy, być gotowa na dziewiętnastą na przyjęcie Chrisa.

Byłam dopiero gotowa około godziny siedemnastej. Zadzwoniłam więc do swoich przyjaciółek i powiedziałam im o Justinie. Chris  jeszcze się szykował, więc miałam okazję chwilę się wygadać ze swojego sumienia.

Zrobiłam połączenie konferencyjne z Amy i z Natalie.

- Justin dzwonił do mnie, chce mnie zobaczyć, mam wybrać albo jego albo Chrisa, pogubiłam się.

- Pójdziesz?

- Nie wiem.

- Nie idź, zrani Cię.

- A może chce cokolwiek wyjaśnić?

- Nie idź.

- Jednogłośnie?

- Tak. Zabraniamy.

- Poradzę sobie.

- Nie wolno Ci, to urodziny Christiana. Powinnaś z nim tam być.

- Tak tak, dziękuję za poradę - dodałam sarkastycznie i rozłączyłam się.

Czekałam na Chrisa do osiemnastej. Zszedł poddenerwowany.

- Co się stało?

- Nie chcę tej imprezy.

- Dlaczego?

- Mam dziwne przeczucie.

- Jakie?

- Że coś się stanie. Mi.

- Nic Ci nie będzie, nie panikuj.

- Bądź przy mnie.

- Będę.

Chris musnął mnie w usta, wyszliśmy z domu i poszliśmy do auta.
Pojechaliśmy do restauracji, gdzie czekali rodzice i znajomi. Przywitałam się z nimi, przedstawiłam się, opowiedziałam trochę o sobie. Okazali się być bardzo ciepłymi ludźmi.

Poznałam ich od środka. Opowiedzieli mi wszystko o sobie, o swoich przyzwyczajeniach, corocznych wycieczkach na Hawaje. O tym jak rodzina jest dla nich ważna, o tym jak wierność stawiają na pierwszym miejscu.  Poczułam się dziwnie... Zupełnie jakby jego rodzice mnie przed czymś przestrzegali.

Jakby mówili - nie popełniaj błędów.
Ale w tym samym momencie uświadomili mi, że warto popełniać błędy. Błędy w szczególności miłosne.
Nie nauczę się za wiele, jeśli sama nie doświadczę czegoś na swojej skórze.

Niedaleko do północy wnieśli tort, zdjęcia Christiana ze mną były na nim, Christian ze znajomymi, rodziną, wiele wspomnień. Wszyscy zaczęli śpiewać mu sto lat, uśmiechał się cały czas, uśmiechnięty, zadowolony. Aż w końcu musiał nadejść mój huragan.

Tylko gdy Christian pokroił tort, poprosiłam go ze sobą na zewnątrz restauracji.


- Coś Ci się stało? - zapytał

- Duszno tam mi troszkę było. Muszę iść sobie.

- Gdzie? Czemu? Jeszcze impreza dobrze się nie rozkręciła. Rodzice już idą.

- Muszę, po prostu muszę.

- Wrócisz?

- Nie wiem, Christian, na prawdę nie wiem.

- Co takiego się stało?

- Zrobiłam coś złego. Nie powinnam się z Tobą w  ogóle umówić.

- Selena. To moje urodziny, na prawdę to zrobisz?

- Muszę. Chcę....

Stanęłam delikatnie na opuszkach palców u stóp, delikatnie musnęłam go w policzek.
Odwróciłam się i machnęłam ręką przy ulicy aby taksówka się zatrzymała.

Wsiadłam do środka i poprosiłam by zawiózł mnie do parku. Byłam ubrana zupełnie jak księżniczka. Czerwona sukienka, szpilki, umalowana, wyszykowana jak na bal.

Gdy tylko dojechałam do parku, zegar wskazywał za pięć minut północ.  Zapłaciłam kierowcy i wysiadłam
z auta. Ścieżka prowadziła mnie wprost na altankę. Kawałek drogi był do przebycia, zdjęłam więc swoje seksowne szpilki i skierowałam się na odludnioną altankę.

Z daleko dojrzałam Justina, siedział i czekał na moje pojawienie się. Jak mówił tak był. Czekałby całą noc, tylko po to bym się zjawiła. Justin niemalże usypiał. Gwizdnęłam cicho, automatycznie na jego widok uśmiechnęłam się.

Przyspieszyłam kroku, Justin wstał z miejsca i uśmiechnął się szeroko.
Dobiegłam na altankę, Justin przybliżył się do mnie i objął w pasie. Upuściłam szpilki na ziemię, oplotłam ręce wokół szyi Justina, zmierzwiłam delikatnie jego włosy i musnęłam w usta. Justin podniósł mnie w górę, wyszeptał Kocham Cię, okręcił mną, złożył pocałunek na ustach.

- Ostatnio budziłem się sam. Wywalczyłem swój własny kąt. I teraz chcę Cię tylko przytulać. Jedyne czego teraz pragnę to poczuć smak Twoich ust. Moja, moja, moja, moja.

W tym momencie wtuliłam się w niego jak mała dziewczynka, gdy się czegoś przestraszy.

- Obdaruj mnie swoją miłością, jak nigdy dotąd - dodał - Ostatnimi dniami pragnąłem Cię jeszcze bardziej. Może i minęło trochę czasu, ale ja wciąż czuję to samo. Możliwe, że powinienem pozwolić Ci odejść.

- Nie powinieneś - złożyłam pocałunek na jego ustach.


Justin przechylił mnie ku ziemi.

- Przebywanie z Tobą, to jedna z moich ulubionych rzeczy.

- Justin - przeciągnęłam - Spędź ze mną noc - uśmiechnęłam się.

- Ale jeszcze nie teraz, mamy dopiero północ skarbie.

- Czy skarbie oznacza, że do siebie wróciliśmy?

- Ta cała sytuacja to oznacza - odpowiedział stanowczo - Jeśli tego chcesz - dodał.

- Najmocniej na świecie.


Justin odszedł ode mnie na kawałek, wziął ze sobą iPoda, włożył mi jedną słuchawkę do ucha, drugą sobie.
Włączył nam piosenkę, i poprosił mnie do tańca. Taki nietypowy romantyk.


Moje życie jest wspaniałe
Moje życie jest wspaniałe 
Moja miłość jest czysta. 
Zobaczyłem anioła. 
I tego jestem pewien. 
Uśmiechnęła się do mnie, kiedy byliśmy w metrze. 
Była z innym mężczyzną. 
Lecz nie poddam się i nie prześpię tej nocy, 
Ponieważ mam plan.

Jesteś piękna. Jesteś piękna. 
Jesteś piękna, to prawda. 
Zobaczyłem twoją twarz w zatłoczonym miejscu, 
I nie wiem, co zrobić, 
Gdyż nigdy nie będę z tobą. 

Tak, przyciągnęła moją uwagę, 
Kiedy mijaliśmy się. 
Mogła ujrzeć w mojej twarzy, że byłem, 
Cholernie odurzony,
I nie sądzę, że ją jeszcze kiedyś zobaczę,
Ale dzieliliśmy chwile, które trwać będą do końca. 

Jesteś piękna. Jesteś piękna. 
Jesteś piękna, to prawda. 
Zobaczyłem twoją twarz w zatłoczonym miejscu, 
I nie wiem, co zrobić, 
Gdyż nigdy nie będę z tobą. 

Jesteś piękna. Jesteś piękna. 
Jesteś piękna, to prawda. 
Gdzieś musi być anioł z uśmiechem na twarzy,
Gdy wymyślił, że powinienem być z tobą.
Lecz nadszedł czas, aby zmierzyć się z prawdą, 
Że nigdy nie będę z tobą.








21 komentarzy:

  1. Cudo *-* Moim zdaniem za szybko mu uległa , ale i tak kocham! Czekam nn <3<3<3
    heartbreaker-justinandmelanie.blogspot.com
    Ps. Błagam wyłącz weryfikacje obrazkową :) To jest denerwujące.

    OdpowiedzUsuń
  2. Rewelacyjny ! *.*
    Jestem ciekawa co wydarzy się w dalszych rozdziałach :)
    <3

    OdpowiedzUsuń
  3. cudo *-* cieszę się że znowu są razem czekam na następny <3

    OdpowiedzUsuń
  4. cudo *-* cieszę się że znowu są razem czekam na następny <3

    OdpowiedzUsuń
  5. cudowny rozdział

    OdpowiedzUsuń
  6. kocham Twojego bloga.Najlepszy

    OdpowiedzUsuń
  7. świetny rodział

    OdpowiedzUsuń
  8. super :) Jak się nazywa druga piosenka?

    OdpowiedzUsuń
  9. Świetne , Nie mogę doczekać się następnego. Dodawaj częściej. Kayla Gomez

    OdpowiedzUsuń
  10. Boze cudnie <3 i zgadzam sie z Natalia C. Jakbyś usunęła tą weryfikacje byloby bosko :)

    OdpowiedzUsuń
  11. kocham kocham ten rozdział

    OdpowiedzUsuń
  12. No no no... Ciekawie się robi... <3 Przepraszam ze kiedaś napisałam ze ten blog to gówno on jest zarąbisty ale ja miałam żły dzień i Juss i Selena się pokłócili i się zdenerwowałam sorka sis <3

    OdpowiedzUsuń
  13. Boże prze przeprze zarąbisty jest tan blog a rozdział boże jak ty super piszesz nie mogę się doczekać kolejnego czekam <3

    OdpowiedzUsuń
  14. Boże jak ty prze prze prze super piszesz zarąbisty rozdział nie mogę się doczekać kolejnego , czakram <3 ;)

    OdpowiedzUsuń