SELENA
Jakoś specjalnie nie poruszył mną wyjazd Justina, byłam zła, zraniona, ale starałam się jakoś to znosić.
Zaprosiłam dziewczyny na dziś wieczór, oczywiście jak dobre przyjaciółki już o dziewiętnastej były u mnie.
Wpuściłam je do środka, o dziwo trzymałam się dobrze. Przetrzymam całą wiosnę.
Nie powiem, wódka w moim pokoju polała się soczyście, po czym zaprawione poszłyśmy do klubu.
Dziewczyny zawsze były świetnym pocieszeniem.
Miałyśmy swoją lożę, byłam ubrana w zwiewną niebieską sukienkę i czarne szpilki. Siedziałyśmy w loży co chwila śmiejąc się z czegoś, wygadując głupoty, gwiżdżąc na chłopaków.
- To co? Za tydzień wyjeżdżamy?
- Tak! Zdecydowanie. Pojedziemy na największą imprezę, na wiosenne ferie.
- Umrzemy z przepicia.
- Nie ma co się przejmować! - dodałam - Czy ktoś kiedykolwiek o nas dbał? Nie!
- Same mamy tylko siebie?
- O właśnie. Po co komu Ci idioci do życia?
- Oni sami sobie - roześmiałyśmy się
Tego wieczora z kilkoma chłopakami skończyłyśmy jeszcze pływanie w morzu. Z kilkoma nawet się całowałyśmy, przytulałyśmy, siedziałyśmy wtulone na plaży.
Nie przejmowałam się tym mimo, że następny dzień miałam cały na kacu. Głowa mi pękała.
A więc tak najbliższy tydzień spędziłam na szykowaniu się do wyjazdu z dziewczynami.
Byłam na prawdę szczęśliwa, że pojadę gdzieś sama z przyjaciółkami, bez braci, bez Justina, tylko ja, sama ze sobą. Wtedy da się na prawdę o wszystkim pomyśleć. Bez obaw, bez natłoku myśli.
I tak blisko czternastego lutego, tego pieprzonego dnia zakochanych, nienawidzę komercji - byłyśmy na płycie lotniska, wchodziłyśmy już powoli na pokład, przy wejściu do samolotu stewardessa zatrzymała nas
i wspomniała o wyłączeniu telefonów. Nigdy nie słuchałam, zostawiałam włączony na trybie : samolot.
Wyciągnęłam telefon by przestawić tryby i nagle w mojej dłoni telefon zaczął dzwonić. Na ekranie wyświetlił się Justin. Zdołałam odebrać. Przecież nie będę wiecznie się skrywać.
- Selena - napomknął - To Ty?
- No a kto niby?
- Myślałem, że nie odbierzesz - jąkał się - Jak sobie radzisz?
- Świetnie, nigdy nie było lepiej.
- Chciałem pogadać.
- Nie mam czasu dla Ciebie kochanie - dodałam złośliwie - Albo jesteś mój albo nie. Zastanów się słodziutki. To nic nie znaczy jeśli nie jestem Twoją dziewczyną, cieszę się, że to zrobiłeś.
Jeśli Cię przekreślę dlaczego nie odejdziesz? Tracisz swój czas tymi kłamstwami.
- Złamałaś mnie, już starczy. I tak będę to robił znów i znów.
- Mam nadzieję, że wkrótce znikniesz, nie mogę już więcej. Nigdy więcej nie upadnę dla Twoich kłamstw.
Rozłączyłam się i tym razem wyłączyłam telefon. Miałam gdzieś co On teraz ze sobą robi, co zamierza, przestałam się nim interesować. Poczułam jak spadają ze mnie kajdany. To wszystko było takie teraz inne. Na szczęście nie czułam już ciężaru. Nie czułam się winna zerwania, ani tego, że któreś z nas teraz cierpi.
Ujmę nasz lot tak - picie, alkohol, dużo alkoholu. Po czym musiałyśmy jeszcze ruszyć w dalszą podróż.
Po wylądowaniu na miejsce czekał na nas autobus zawożący nas na miejsce, do hotelu. Wzięłyśmy więc swoje walizki i poszłyśmy do autobusu.
Wesoły autobus ruszył w stronę hotelu. W autobusie były same osoby w naszym wieku.
Oczywiście zaprzyjaźnienie się z nimi nastąpiło od razu. Polewaliśmy sobie alkohol w czerwone kubeczki, do pełna, żadna kropla nie mogła być obojętną.
Autobus jechał około trzydziestu minut, my w tym czasie na dwadzieścia osób obaliliśmy kilka flaszek, robiliśmy shoty, koktajle. Autobus był strasznie wesoły, opary alkoholu, marihuany, wszystko na prawdę wszystko co mogło unosiło się w powietrzu.
Po trzydziestu minutach wyszliśmy z autobusu i zameldowaliśmy do hotelu. Z dziewczynami poszłyśmy na górę do swojego pokoju. Rozpakowałyśmy się, założyłyśmy stroje kąpielowe, okulary i poszłyśmy na plażę.
Na plaży czekali już nasi nowi znajomi, polewali dalej alkohol, dawali lufki, kreski, co dusza zapragnie.
Zdjęłam z siebie koszulkę i zostałam na samych spodenkach i staniku od stroju kąpielowego. Nie brałam ani telefony, ani żadnego dowodu tożsamości, nic. Dziewczyny cały czas były ze mną. Wygłupiałyśmy się, robiłyśmy gwiazdy na plaży, piłyśmy, wskakiwałyśmy do wody.
Biegałyśmy cały czas, znów byłyśmy najlepszymi przyjaciółkami, którym przeszkadzali mężczyźni. Aż do wieczornej imprezy. Poznałam tam chłopaka o imieniu Christian. Był miły, ciepły, zwariowany, zabawny, ale w pewnym sensie od początku imprezy dbał o mnie. Podawał drinki, uważał by nikt nic na mnie nie wylał.
Byliśmy wszyscy w strojach kąpielowych, więc nawet nie poczułabym jakby mnie ktoś oblał.
Ale wracając do tego, całą imprezę tańczyliśmy z Chrisem. Po alkoholu oczywiście wzięła nas ochota na zwierzanie, alkohol niszczy psychę.
- W co wierzysz? - zapytał
- Wierzę, że jeżeli bym wiedziała, gdzie idę, to zgubiłabym drogę. Wierzę, że słowa, które Ci mówiłam, nie są takie ważne. Wiem, że to nie my jesteśmy obciążeniem wszystkich naszych wspomnień. Wierzę w rzeczy, które boję się wymówić. Wierzę w zgubione możliwości, których nie można zobaczyć. Wierzę, że ciemność przypomina nam gdzie może być światło. Wierzę, że jutro będzie silniejsze od wczoraj. Wierzę, że twoja głowa jest jedyna rzeczą na twojej drodze. Marzę o tym, żebyś zobaczył, jak twoje blizny stają się piękne - wskazałam na jego dłoń.
- Aż tak?
- Tak. A Ty w co wierzysz?
- Wierzę, że spadłaś po to, abyś wylądowała obok mnie. Wierzę, że dzisiaj jest okej. Dla mnie dzisiaj to nie koniec, a dopiero początek.
- To mało - roześmiałam się
- Gadam masę bzdur kiedy piję, jestem znany z pośpiechu. Nie zwracaj uwagi na moich przyjaciół, wiem, że są szaleni, ale to jedyni przyjaciele jakich mam. Wiem, że Cię nie znam, ale chciałbym pominąć nic nieznaczącą rozmowę i romans. To wszystko co mam do powiedzenia, więc może Selena, zatańczymy?
- I znów to samo - pomyślałam - Dobrze - powiedziałam.
Ruszyłam z Christianem trochę potańczyć. Wybiła czwarta nad ranem, wszyscy byliśmy zmęczeni, wypompowani, upici, zjarani.
- Zabierz mnie ze sobą - powiedziałam do Chrisa
I tak, byłam u niego około czwartej trzydzieści w pokoju hotelowym. Tak, wynikło z tego coś więcej, coś czego nie miałam w planach, ale nie żałuję. W pokoju panowała gorąca atmosfera.
- Ubierasz się by zachwycić? - zapytał
- Nie. Rozbieram się by zaimponować - dodałam przygryzając wargę
Chris wziął mnie w swoje ramiona i już wtedy pragnęłam mieć więcej. W jego oczach widziałam pożądanie, dziką rządzę. I tak poddałam się temu.
Tak zrobiłam z nim to mimo, ze znałam go tylko dzień, było niesamowicie, doskonale, gorąco.
Niestety wszystko co dobre szybko się kończy. Około szóstej, po udanym stosunku gdy Chris zasnął, musnęłam go , ubrałam się i wyszłam z jego pokoju.
Złapałam się za głowę... Czy przez to, że pierwszej nocy z nim się przespałam reszta znajomości też będzie beznadziejna? Czy to co zrobimy na pierwszej randce, wpłynie na naszą dalszą znajomość?
Tak wiem, że zachowałam się jak dziwka, ale brakowało mi tego uczucia, tego męskiego ciężaru na mnie.
Męskiego zapachu, go we mnie.
Po cichu na palcach weszłam do swojego pokoju. Widząc dziewczyny leżące na łóżkach z facetami, każda jak jedna z nich leżała z kimś, wiedziałam, że nie byłam najgorsza tej nocy, i bynajmniej ja zachowałam dyskrecję.
Schowałam się do łazienki gdzie umyłam się po całej nocy, imprezie, i po seksie. Umyłam ząbki, włosy, ciało, po czym zrobiłam makijaż. Słyszałam jak dziewczyny zrywają się z łóżek i coś szepczą o tym, że pewnie niedługo wrócę i nie będę zadowolona z takiego widoku i chłopakach na moim łóżku.
Uśmiechnęłam się sama do siebie. Poczekałam aż ostatnia z nich zamknie drzwi za swoim nocnym partnerem, po czym wyszłam z łazienki i stanęłam w progu drzwi.
- Nie musiałyście się tak spieszyć z żegnaniem kolegów - roześmiałam się - Niespodzianka.
- Jak Ty tu? Skąd?
- Wróciłam. Nie zostawiajcie na noc nigdy uchylonych drzwi, nieproszeni goście mogą coś Wam zrobić.
Macie szczęście, że nie gwałcę.
- A Ty gdzie całą noc byłaś?
- Z Christianem?
- Oj tak - uśmiechnęłam się szeroko
- Jaki jest?
- Hmm... Doskonały.
- Lepszy niż Justin?
- Musiałaś?
Nastąpiła niezręczna cisza, przerwała ją na szczęście jedna z przyjaciółek.
- To co? Idziemy się opalać?
- Jest siódma rano - powiedziałam.
- Zjemy śniadanie, szybki shocik i idziemy, co Wy na to?
- Jestem za
- Ja też
- No i ja - dodałam
Tak więc zrobiłyśmy, wyszykowałyśmy się, nim każda to zrobiła była już godzina dziewiąta. Zeszłyśmy do hotelowej restauracji zjeść w końcu coś porządnego, niż sam alkohol. Wzięłam tosty i sałatkę owocową, dziewczyny zamawiały podobnie. Kelnerka po dziesięciu minutach zrealizowała nasze zamówienie.
Zjadłyśmy z dziewczynami te pyszności. Po czym zamówiłyśmy kamikaze, dla każdej po cztery shoty.
Czyli cztery małe kieliszki. Wyciągnęłam z torby telefon, dopiero teraz przypomniało mi się by sprawdzić telefon od dwóch dni. Tym razem wzięłam bo nie zapowiadało mi się na wielką imprezę.
Nieodebrane od Nicka i Joego, Justina, taty... Nim kelnerka przyjdzie zdążę zadzwonić do rodziny.
Wstałam od stolika i wyszłam na ogród z restauracji.
Zadzwoniłam do taty od razu by przekazał moim braciom, że jestem cała i zdrowa.
- Tato?
- O w końcu! Czemu nie dzwonisz? Nie odbierasz? Ciesz się, że matka nie dzwoniła.
- Nie brałam ze sobą telefonu. Wybacz, plaża, piasek, pijani ludzie, nie wypada na plażę i do wody brać telefonu.
- Pijani ludzie?
- Tato to chyba normalne gdy ma się wakacje? Wieczorami?
- Odzywaj się częściej. Myślisz, że się nie martwimy?
- Nie tylko Wy - zaśmiałam się.
- Uważaj na siebie córeczko. I żeby mama nie musiała dzwonić. Bo już by tam była.
- Lepiej nie - uśmiechnęłam się do siebie.
- Uważaj na chłopców, nie rób głupstw.
- Dobrze tato.
Rozłączyłam się i wróciłam do przyjaciółek. Kelnerka akurat w tym czasie postawiła szesnaście kieliszków
z kamikaze. Każda z nas wypiła to na raz wlewając sobie do szklanki. Położyłyśmy pieniądze na stół po czym poszłyśmy na plażę.
Rozłożyłyśmy się z wypożyczonymi leżakami i rozebrałyśmy się. Nasmarowałyśmy się olejkami i usiadłyśmy na leżakach łapiąc słońce. Ja tymczasem zabrałam się za usuwanie zdjęć z telefonu z Justinem. Na telefonie nie są mi już potrzebne, zachowałam tylko jedno na pamiątkę. Takie zwykłe, ale kochane, nie umiałam się go pozbyć z telefonu.
Akurat przy usuwaniu ostatniego zdjęcia słońce zasłonił mi cień, spojrzałam się w górę i dostrzegłam Chrisa.
Uśmiechnęłam się,a Chris uklęknął przy mnie na piasku.
- Ojej, co tu robisz?
- Szukałem Cię, w pokoju nie byłaś, więc gdzie mogłaś się schować? Tylko tutaj.
- Ach no tak tak. Tu tylko albo hotel albo plaża.
- Przejdziemy się?
- Pewnie.
Schowałam telefon do torebki, którą powierzyłam dziewczynom i poszłam wzdłuż plaży z Chrisem.
Obydwoje byliśmy lekko nieśmiali, a pewnie w obu głowach prześwitywała wczorajsza noc.
- Zrobiłem dzisiaj rezerwację na wieczór w restauracji.
- Uu, dzisiaj nie mogę. Umówiłam się z dziewczynami na babski wieczór.
- Jeszcze Cię nie zaprosiłem - roześmiał się
- Wybacz- złapałam się za głowę - Nie chciałam
- Nie szkodzi, haha. Chciałem Cię zaprosić, ale skoro umówiłaś się z przyjaciółkami przełożę randkę na jutro.
- A wiem, może spotkamy się wieczorem?
- Gdzie?
- Na tej imprezie w tej małej restauracji Bahamas? Impreza poza lokalem. Znaczy i w środku i poza lokalem.
- Pewnie, o której będziesz?
- Powinnam mniej więcej o dwudziestej.
- To do zobaczenia?
- Zdecydowanie - uśmiechnęłam się
- To uciekam na skutery wodne z przyjaciółmi. Mam nadzieję, do zobaczenia.
- Do zobaczenia.
________________________________________
KOMENTUJCIE <3
fajne;) czekam na następny
OdpowiedzUsuńJejciu wspaniały *-* Szczerze. Dobrze tak Justinowi. Życzę weny! Czekam nn <3
OdpowiedzUsuńheartbreaker-justinandmelanie.blogspot.com
Głupie i do dupy... :CCC
OdpowiedzUsuńświetny czekam na następny :)
OdpowiedzUsuńŚwietne ;)
OdpowiedzUsuńOjej no i znowu sie z Justinem schrzanilo :(
OdpowiedzUsuńZAJEBISTE
OdpowiedzUsuńTen komentarz został usunięty przez autora.
OdpowiedzUsuńNIENIENIE WSZYSTKO NIE TAK!XD ONA MA BYC Z JUSTINEM KURDE XD ale i tak rozdzial swietny<3
OdpowiedzUsuńGenialny ! *.*
OdpowiedzUsuńNie mogę doczekać się nexta !! <3
Genialny ! *.*
OdpowiedzUsuńNie mogę doczekać się nexta ! <3
super♥
OdpowiedzUsuńnie moge sie doczekac nn
OdpowiedzUsuńŚwietny rozdział z resztą tak samo jak blog
OdpowiedzUsuńZapraszam do siebie
http://believe-zawszenazawsze.blogspot.com/