niedziela, 2 marca 2014

Rozdział 27.

SELENA

Tak zaczęliśmy tworzyć nasz mały wspólny świat. Wiedzieliśmy, że nie zawsze będzie kolorowo, ale zawsze byliśmy pozytywnie nastawieni.

Tuż po postawieniu mnie przez Justina na ziemię zrozumiałam, że to jest to czego potrzebowałam.
Gdy zjawia się prawdziwa miłość, nie zawsze jest łatwa.

Co chwila nas ludzie szturchali, potrząsnęłam głową i poprosiłam Justina o to czy moglibyśmy sobie stąd iść.
Taki romantyczny zimowy spacer. No akurat śniegu jeszcze nie było, nadal deszcz. Ale obydwoje uwielbialiśmy deszcz i jego zapach.

Justin mocno ścisnął moją dłoń po czym splótł nasze palce, i tak szliśmy przed siebie, jako para. Niebawem
nawet z nieba zaczął prószyć śnieg. Nasz pierwszy wspólny śnieg haha.

- Selena, ale wiesz, że niebawem i tak będę musiał wyjechać?

- Co? Dlaczego?

- Mama zaprosiła mnie na święta.

- Ach, rodzina, dobrze.

- Mam nadzieję, że się nie gniewasz.

- Nie co Ty, rodzina, to zrozumiałe.

- To tylko dwa dni.

- Ja też po sylwestrze wracam do domu.

- Wracamy do L.A?

- Wracamy - dodałam.


Krótki pobyt w Nowym Jorku jest dobrym pomysłem, ale na dłuższą metę zaczyna się mieć dość ludzi, zaczyna brakować ciepłych plaż, znajomych, nawet moich durnych braci. Zaczyna brakować zdrowego słońca na ciele, surfingu, i całej tej ciepłej atmosfery.

Ten tydzień od kiedy jestem z Justinem, jest najlepszym tygodniem w moim życiu. Cały czas przy moim boku, On, ja, Nick który się wtrąca we wszystko.
Mieliśmy środę, jak zwykle spałam z Justinem, i tak pochwalę się, od tygodnia nie było seksu, tylko ciepłe przytulanki.

Dzisiaj odwiedzały mnie moje przyjaciółki. Cieszyłam się, bo pomimo wszystko, mimo tej całej miłości w powietrzu brakowało mi żeńskiego towarzystwa. O dziesiątej dziewczyny miały być już u mnie w domu.
Ach no i tak, wspomnę tatuś też już był. Justina przesłuchał, w każdej kategorii życia.

Wiem, że była lekka spina, ale cóż zrobić, troskliwy tata to zmora wszystkich facetów.
Ale tatuś mnie kocha, i przekonał się do mojego chłopaka. W końcu musiał, mieszka z nami, haha.
Siedziałam sobie na blacie, ubrana, wymalowana, uczesana, czekając na swoje przyjaciółki.

Stwierdziłam, że trzeba im coś do zjedzenia zrobić, postanowiłam zrobić jakieś kanapki z łososiem i takie różne, zrobię też coś z truskawkami.

Wpierw wyciągnęłam truskawki z lodówki, kroiłam je sobie spokojnie, aż poczułam lepkie łapki mojego chłopaka, miotające się po moim brzuchu. Jego głowa spoczęła na moim ramieniu, musnął mnie w policzek.

- Chcesz truskawkę?

- Daj. Aaaam - śmieje się

- Proszę maluszku - podałam mu truskawkę z palców

Justin wziął całą truskawkę do buzi po czym delikatnie polizał mój palec, tak erotycznie, bardzo.

- Mm, sama słodycz - skomentował.

- Skarbie, idź się ubierz, dziewczyny niedługo będą, po co mają Cię oglądać bez koszulki.

- Wstydzisz się mnie?

- Nie! Nie chcę żeby się podniecały.

- Weź przestań. Kto by poleciał na to - Justin napiął mięśnie - I na to - uśmiechnął się

- Au! Justin! Nie rozpraszaj mnie!

W tym momencie gdy spojrzałam się na Justina przecięłam sobie palec.
Kucnęłam na podłogę, po czym położyłam się i krzyczałam.

- Pomocy! Umieram! Justin!

- To tylko przecięcie.

- Przynieś mi wodę utlenioną, zadzwoń po pogotowie!


Cały czas leżałam na podłodze, a moje lekkie draśnięcie było w centrum uwagi. Ale Pan Doktor Bieber zajął się mną, polał moją ranę wodą utlenioną, podmuchał, wytarł krew, nałożył plasterek w serduszka, ucałował i podniósł mnie z ziemi.

- Kryzys zażegnany - skomentował - Będziesz żyć.

- Panie Doktorze - powiedziałam słodko pchając Justina na stolik w kuchni - Dziękuję za pomoc. Jak mogę się odwdzięczyć? - podeszłam przygryzając wargę

- Chyba mam pewien pomysł.

Justin przyciągnął mnie do siebie, pochylił się i pocałował  delikatnie w kąciki ust. Rozchyliłam wargi, więc odpowiedział głębokim, ognistym pocałunkiem. Trwaliśmy tak złączeni, aż wydawało się, że można usłyszeć syk unoszącej się z ciał pary. Kiedy chciał się cofnąć, przytrzymałam go ustami.
Czułam jak ciśnienie w jego spodniach wzrasta. Każda sekunda pocałunku zamieniała się w godzinę. 

Justin zdecydowanie powiększył swój rozmiar w spodniach, moja dłoń specjalnie zaczęła wodzić po tych okolicach. Justin posadził mnie na stoliku, wciąż całując namiętnie, a dłońmi wodząc po moich boczkach.

W oczach Justina widziałam coraz większe pożądanie. Brak seksu wzmocnij tą chęć w nim jeszcze pięciokrotnie. Lekko przygryzłam jego płatek uszny, a On polizał mnie po szyi, w momencie ściągania ze mnie spodni, zadzwonił dzwonek do drzwi.

- Kurwa, czy Twoi znajomi zawsze są tacy punktualni? - wymamrotał 

- Wieczorem ich nie będzie ze mną, będę z Tobą, nie wszystko stracone - musnęłam go w usta zeszłam ze stołu naciągając sobie spodnie.

- Ta jasne. Sabotażystki - roześmiał się

- Uciekaj się ubrać. 

JUSTIN

Chciałem ją akurat w tym momencie mieć dla siebie, ale nie mogłem, bo królowa Jamie, i jej przydupas Alexis przyjechały.

Lubiłem je, nie miałem nic do nich, oczywiście, że nie, po prostu w tym momencie musiały akurat być idealnie czasowo na miejscu. Po co? Normalni ludzie zawsze się spóźniają jak diwy.

Ale nie One, mają chyba jakieś detektory które mówią co się dzieje w domu i wiedzą wtedy jak i dlaczego przerwać. Super. Pobiegłem na górę, z namiotem w spodniach by się przebrać i ochłonąć delikatnie. Słyszałem z dołu tylko piski dziewczyn, jak to po długim spotkaniu.

Selena była chyba w swoim żywiole, znów stała się typową dziewczyną, piski, rozmowa o paznokciach, facetach, plotki, obgadywanie tych "suk", i ogólnie wpadały w narcyzm i samozachwyt.
Zszedłem do nich by pokazać, że bogowie na prawdę istnieją, haha.

Oczywiście żartuję.
Usiadłem obok Seleny, która automatycznie rozsiadła się między moimi nogami, i podawała mi truskawki ze swoich rąk. Dziewczyny najwyraźniej były speszone tym, że robiła wiele rzeczy na raz.
Rozmawiała z nimi, karmiła mnie, przytulała się, i w dodatku była skupiona na tym wszystkim.

- Może się przejdziemy?

- Pewnie gdzie? - zapytały dziewczyny

-  Park? Zobaczycie jak tam pięknie.

- W porządku.

- Poczekajcie w takim razie na nas, pójdziemy się przebrać, nie jest za ciepło.


Złapałem ją na ręce i zaniosłem do góry. Postawiłem w pokoju.

- One będą tu do wieczora?

- Tak, i jeszcze jutro, i pojutrze.

- Do piątku?

- Tak, ale na noc zostają w hotelu. Nie bój się, nie zabiorą mnie.

- No ja myślę.

- Coś Ty taki zazdrosny się zrobił?

- Nie zrobiłem - odpowiedziałem pewnie

- Jasne, jasne.

Selena zdjęła z siebie spodnie, i pochyliła się do szafy po granatowe jeansy w tym samym momencie moja dłoń klepnęła ją w pośladek.
Selena wstała do pionu i pogroziła mi palcem, zaśmiałem się i ubrałem jeansy z niskim krokiem, bluzę.

Około pięć minut później zeszliśmy na dół do dziewczyn.

- Justin, idziesz z nami? - zapytały

- No tak. To chyba oczywiste?

- Ta - dodała Jamie.


Czułem już od wtedy, że to będzie trudne starcie, między mną a jej przyjaciółkami. Bałem się tylko tego, że to ja nie wyjdę z tego cały i w związku.
Bałem się, że któraś z jej przyjaciółek zabierze mój świat, moją Selenę.

____________________________________________________

KOMENTUJCIE! <3



12 komentarzy:

  1. Zajebisty dziewczyno! <3 Czekam na nn <3

    OdpowiedzUsuń
  2. *_* Cudownyy boshe ty masz jakiś dar! *O* Pisz dalej nie mogę doczekać się C-Z-W-A-R-T-K-U! <3

    OdpowiedzUsuń
  3. OO . Świetny rozdział . Czekam na następny ;)

    OdpowiedzUsuń
  4. Jak słodko na końcu czekam na nn : )

    OdpowiedzUsuń
  5. O boziu od teraz czekam na czwartek jak na zbawienie *.*

    OdpowiedzUsuń
  6. świetny <3 czekam na nastepny

    OdpowiedzUsuń
  7. Genialny!! *.*
    Uwielbiam to!<3
    Nie mogę doczekać się nexta! *-*

    OdpowiedzUsuń
  8. Super na prawde super :D masz cos w swoich rozdzialach ze chce sie wiecej i wiecej ;**

    OdpowiedzUsuń
  9. Super kiedy nastepny ?! ;*

    OdpowiedzUsuń