SELENA
Byłam wściekła, nie dlatego, że usunęłam dziecko, a dlatego że poniekąd zginęło Ono przez moich braci.
Niczemu niewinne, a przez dupków jakimi są Joe, Nick i Logan zginęło. Wmówili Oni Jusowi, że jest moim bratem, dlatego przestał się do mnie odzywać.
Jakim prawem to zrobili?! To miała być zemsta za cokolwiek? Miałam ochotę każdego teraz właśnie zabić. Za to co zrobili. Kompletnie nie pojmowałam sensu tej sytuacji, dlaczego, co im to dało?
Po co kłamali?
Nie ogarniam już chyba mężczyzn. Chociaż w tym wypadku zachowali się jak niedojrzałe dzieciaki, więc mężczyźni, to dla nich za dużo, to nadal chłopcy. Kurwa no, nie pojmuję. Cały czas siedzę w tym parku
i nie mogę zrozumieć ich logiki. W to chyba nie da się sięgnąć głębiej. Ale na szczęście niebawem będą święta, więc i Oni podczas świąt może zrozumieją co zrobili. Dokładnie im wyjaśnię o co chodziło.
Ten telefon, znów dzwonił. Justin, Justin, Justin, co chwila Justin. Nieodebranych piętnaście, trzy wiadomości, i liczba nadal rosła. W końcu się przełamałam.
- Halo? - powiedziałam niewinnie
- Selena! Co Ty kurwa myślisz? Dlaczego to zrobiłaś?!
- A może nie zrobiłam?
- Nie zrobiłaś?
- Zrobiłam. Nie będziesz rządził moim życiem.
- Mogłaś urodzić i je oddać, ale nie zabijać!
- Nie chciałam by cokolwiek nas łączyło.
- Tak czy tak będzie, jesteśmy rodziną.
- Nie jesteśmy. Mówiłam, nigdy nie wierz Moreno.
- Tobie też?
- Akurat ja jestem najuczciwszą osobą w tej rodzinie.
- Wątpię, zabiłaś dziecko.
- A Ty naszą miłość! Ile już laseczek się obróciło dookoła Ciebie od kiedy mnie nie ma?
- Selena, za kogo Ty mnie masz?
- Mów, a nie odwracasz kota ogonem.
- I tak z Tobą nie mogę być bo jesteśmy rodzeństwem!
- Kurwa, nie rozumiesz, że nie jesteśmy?! Dzwoniłam do taty, pytałam o wszystko, nie jesteśmy rodziną! Nie mamy żadnego pokrewieństwa.
- Jak to?
- Zróbmy sobie testy jeśli tego chcesz. Bądź tu jutro, pójdziemy, zrobimy i zobaczysz jaki jesteś głupi wierząc mojej rodzinie.
- A co z nami?
- Nie ma nas. Z taką łatwością znajdujesz nowe dziewczyny po takiej wielkiej miłości jak nasza, skoro tak to mówiłeś, to nigdy mnie nie kochałeś.
Rozłączyłam się i schowałam telefon w trybie offline do kieszeni. Pojechałam do domu, gdzie czekała na mnie mama i Pani z apteki. Nie wiedziałam wtedy jeszcze co u nas robiła. Ale spokojnie zdjęłam buty, przedstawiłam się, i podałam jej dłoń w geście powitalnym.
- Skarbie, może mi powiesz po co Ci ten test ciążowy był?
- Jaki test?
- Ten co opakowanie zostawiłaś na toaletce.
- Chciałam coś sprawdzić, a ta Pani co tu robi?
- Powiedziała mi, że go kupowałaś. To moja przyjaciółka, i wie jak wyglądasz, więc powiedziała mi.
- A nie powinna jakiejś tajemnicy zawodowej dotrzymywać? A nie pleść jęzorem, co ślina przyniesie.
- Nie ważne, wyrażaj się z szacunkiem. Jaki był wynik?
- Negatywny, a jaki miał być?
- A dlaczego nie znalazłam tam wyniku?
- Wyrzuciłam.
- W śmietniku nie ma.
- A istnieje tylko jeden śmietnik? Wzięłam ze sobą i wyrzuciłam.
- Ukrywasz coś?
- Nie, mamo! Idę do siebie.
Cały dzień wysłuchiwania kazań, z każdej strony. Standardowo zamknęłam się w pokoju, i nie wyszłam. Do następnego dnia. Oglądałam Tv, odpoczywałam, pisałam sobie trochę piosenek, nawet nagrałam dwie. Takie amatorskie rzeczy. Dopiero około północy sen mnie zabrał do siebie.
JUSTIN
Nigdy w życiu nie byłem tak zagubiony. Może to śmiesznie zabrzmi, ale nie wiedziałem co ze sobą zrobić. Ostatnie dni ostro imprezowałem, dzisiaj też byłem jeszcze na kacu, kolejny raz. Dzień jak co dzień. Nie doleczę kaca, a już mam następnego.
I moralniaki się zdarzały. Byłem w klubie, tak cholernie nieobecny, zgubiłem przyjaciół, klucze od domu. Ale oszałamiałem wszystkich będąc samotnym. Nawet nie wiem, jak wracałem do domu, ale jest okej, jest
w porządku.
Przysięgałem zeszłej nocy zrezygnować z picia, takie kłamstwo co ja sobie wtedy myślałem?
Widzę swoich znajomych, widzę ich, ruszających się na parkiecie, otwierających butelki, jakby to była dla nich nowość. Chciałem do nich dołączyć, ale wyglądało na to, że są zbyt daleko ode mnie.
Ostatnia noc, nie pamiętam ostatniej nocy, powiedziałem, że nigdy... ostatniej nocy. Co ja sobie myślałem?
Muszę na prawdę skończyć z piciem. Nie mam zamiaru już więcej pić, ale kogo ja oszukuję. Znów dzwoniłem do swoich przyjaciół i wszystko powtarzamy.
Wracam świeży z łazienki, czuję taką ulgę. Robię sobie drogę do VIP
Potknąłem się na stopniu, co do cholery, szybko się rozglądam i sprawdzam swoją świeżość
Potem kontynuuję moją misję, widzę lśniące butelki wódki
Dobry Panie one wyglądają tak uroczo. Wybaczcie mi na chwilę, idę po tego szampana
Naprawdę nie powinienem pić następnej kolejki, ale po prostu czerpię z tego za dużo zabawy
Więc nalej kolejny kieliszek, dla siebie, dla mnie i twojego przyjaciela, trochę Henny black z kostkami lodu
Pozbądźmy się wszyscy wstydu u zachowujmy się jak celebryci.
Ocknąłem się dopiero po sms'ie Seleny, obudziłem się i dopiero wtedy zobaczyłem co napisała. Było za późno bym cokolwiek mógł zrobić.
- Justin, wiem, że tego chcesz, ja również, to nie jest odpowiednia pora by było to co mogło nastąpić. Podjęłam decyzję za naszą trójkę. Usunę to dziecko, nie chcę go teraz, Ty też nie, Ciebie właściwie już chyba też nie potrzebuję. Nie pożegnałeś się nawet ze mną. Szkoda, ale widocznie tak miało być. Usunę
i obydwoje będziemy szczęśliwi. Nic nas już nie łączy.
Ta wiadomość postawiła mnie na nogi. Od razu starałem się dodzwonić do niej, nie odbierała. Pewnie bała się moich kazań, ale musiałem z nią porozmawiać.
Dlaczego to zrobiła, miała zrobić, nie wiem. Pytania pytania pytania.
Oczywiście porozmawiałem z nią, ale zwyzywała mnie przy okazji od najgorszych, ale wyjaśniła dlaczego to zrobiła, czysto ogłupiałem. Musiałem tam być. Ani chwili dłużej bym tu nie zniósł. Wykupiłem bilet na wieczór, spakowałem się, i wyszykowałem. Lot miałem na północ, czyli około siódmej powinienem być w Nowym Jorku.
Miałem ochotę przywalić każdemu z braci Seleny, no i sobie w sumie też, za własną głupotę. Miałem ochotę zajebać każdemu, dlaczego to robili? Nie wiem, idioci i tyle. Bali się, że ją stracą?
Nim pojechałem na lotnisko odwiedziłem jeszcze braci Moreno w ich domku w Los Angeles. Moja pięść wylądowała na twarzy każdego z nich.
- Za co to?
- Przez Was Ona wyjechała. To Wam uwierzyłem w nasze pokrewieństwo, i to przez Was poroniła nasze dziecko.
- Mówiłem, że tak będzie! - krzyknął Nick - Mówiłem. Jedziesz do niej?
- Ta, i powiem jej wszystko, cokolwiek kiedykolwiek mówiliście o niej.
- Jadę z Tobą - dodał Nick.
- Po co?
- Muszę być przy swojej siostrze. A Ty niby po co?
- Kocham ją, więc to chyba oczywiste?
Logan i Joe spuścili swoje głowy w dół. Czuli się winni, wiedziałem, wiedziałem doskonale, że tak będzie. Po co ja im wierzyłem. Sam sobie jestem winien... Czas by to odkręcić.
________________________________________________________
NIE WIEM JAK Z ROZDZIAŁEM 25 BĘDZIE, BO W RODZINIE MAMY WESELE SIOSTRY, NIE WIEM JAK WYPALI DODAWANIE :)
POZDRAWIAM.
KOMENTUJCIE!
Jeja . Świetny . Mam nadzieję że jednak w piątek pojawi się 25 . Zyczę weny . I udaneo wesela . :)
OdpowiedzUsuńDlaczego ja tak dłuuugo muszę czekać na następne rozdziały to nie sprawiedliwe ;c Ranisz ;c A tak na serio to EKSTRA :o ale proszę nie każ mi czekać tak długo na następny rozdział . <333
OdpowiedzUsuńRanisz ;c Bo muszę tak dłuuuugo czekać na nowy rozdział ;c KOCHAM TO . <3
OdpowiedzUsuńRewelacyjny . .Czekam na nadtępnyy ;)
OdpowiedzUsuńboze swietny swietny ! chce wiecej jeleny !! pisz dluzsze rozdzialy !!
OdpowiedzUsuńSwietny czekam na nastepny
OdpowiedzUsuńŚwietny rozdział <33 +Udanej zabawy na weselu :D
OdpowiedzUsuńCzekam z niecierpliwością na następny! KOCHAM TO!
OdpowiedzUsuńSuuuper czekam na nextaa !!!! <33
OdpowiedzUsuńjeja *.* Rewelacyjny ♥ Czekam na kolejny rozdział :)
OdpowiedzUsuńSuper :D Choć nadal nie mogę się ogarnąć po tamtym "opowiadaniu" :3 Super, rewelacja czekam na NEXT <3
OdpowiedzUsuńrewelacja , czekam na nn <3
OdpowiedzUsuńŚwietne *-* Czekam na nexta <3 Zapraszam do mnie :http://danger-as-long-as-you-love-me.blogspot.com/ :)
OdpowiedzUsuńJak zawsze niesamowity czekam na nn
OdpowiedzUsuńKocham to czytac <3 jest po prostu świetne <3
OdpowiedzUsuń