niedziela, 23 lutego 2014

Rozdział 25.

SELENA

Obudziłam się już około ósmej słysząc skrzypienie drzwi wejściowych. Pewnie tata wrócił z delegacji.
Chciałam go powitać jak On kiedyś mnie gdy byłam młodsza.

Chciałam zejść, zrobić kakao, i wyciągnąć ciasteczka z kremem. Gdy byłam mniejsza, tata sadzał mnie na kolanach, w lato wychodziliśmy na taras, siadaliśmy z mlekiem i moczyliśmy ciastka zjadając je.
W zimę zaś z kakaem i ciastkami podziwialiśmy śnieżny krajobraz.

Zbiegłam w swojej piżamce w pingwinki na dół i wbiegłam do kuchni. Wstawiłam szybko mleko, a do kubków wsypałam kakao. Usiadałam w na blacie czekając aż mleko będzie ciepłe. Do kuchni miałam nadzieję, że wejdzie tata, a zawitał Nick z Justinem.

- Niespodzia.... - przerwałam - Co Wy tu robicie?

Mój wyraz twarzy zmienił się o sto osiemdziesiąt stopni, z wesołka zmieniłam się dokładnie prawie, że w demona. Nie dowierzałam co mój głupi brat i jego jeszcze głupszy koleżka Justin tu robią.

Nick i Justin milczeli, zupełnie jakby wiedzieli co się dzieje, czemu jestem zła. Zeszłam z blatu, wyłączyłam mleko i podeszłam do nich.

- Więc? Co tu robicie?

- Selena, chcieliśmy przeprosić.

- Nie prościej postępować tak, by później nie musieć przepraszać?

- Tak się da?

- Dałoby się gdybyście nie byli takimi bucami. A gdzie reszta delegacji?

- Kajają się w domu. Boją się Ciebie i boją się Twojej zawiedzionej miny.

- Ja? Ja się mam świetnie, jestem wolna, lubię się bawić, niczego więcej do szczęścia. Mam pomysł, skoro już tu jesteście pójdziemy wieczorem na imprezę?

- Jesteś tego pewna?

- Tak. Znajomych tu nie mam, no Justin już jest, więc mam, i brat, to o dziewiętnastej.

Uśmiechnęłam się zupełnie uczciwie. Nie chciałam się już gniewać, ani psuć sobie humoru. Cały czas byłam autentycznie miła. Cały dzień, kiedy mamy nie było, tata nie zdawał się przybyć w najbliższym czasie, spędzaliśmy dzień razem.

Dla Justina chyba stałam się już koleżanką, tak po prostu, na pstryknięcie palca, uczuć nie było. Jedynie raz czy może ze dwa w ciągu dnia go przytuliłam.

Wieczorem ubrałam swoją najseksowniejszą sukienkę, szpilki czarne oczywiście, wzięłam kopertówkę, poprawiłam sobie fryzurę, zrobiłam makijaż, i zeszłam do chłopaków, którzy czekali na dole.
Widziałam błysk w oku Justina gdy pojawiłam się niczym gwiazda na czerwonym dywanie.

Widziałam jak rodziło się w nim porządnie, a jednocześnie żal, że coś takiego stracił. Zarzuciłam w lewą stronę włosami i ułożyłam je delikatnie. Tak chciałam z nim pogrywać, ale na seks nie ma co liczyć, ani na miłość z mojej strony. O czym się przekonałam później, On też już na to nie liczył.

Poszliśmy do klubu i bawiliśmy się wspólnie, Nick, Justin i ja. Aż do godziny pierwszej w nocy. Justin poznał jakąś dziewczynę, i od tamtej pory nie zwracał na mnie uwagi. Tak jest zawsze z tą prawdziwą miłością.

Prawdziwą... Nie byłam gorsza od Justina, moje usta zetknęły się tego wieczora jeszcze z ustami chyba coś około pięciu może siedmiu innych facetów. Zawsze w takim miejscu by Justin widział. To było mniej więcej jak zawody, które ja wygrywałam.

Odrobinę czułam się jak dziwka... Ale przecież większość nastolatków na imprezach tak robi, a nawet gorzej. Hollywoodzka dziwka.

Biała królowa kiczu, Amerykański sen .
Co za wzór do naśladowania, odrzuca dopasowanie, robię sceny .
Jakby nie było jutra.



- Przykro mi, ale ta impreza skończona - podeszłam do Justina i kucnęłam mówiąc mu to na ucho

- A Ty co? - powiedziała jego dziewczyna z wilczym spojrzeniem

- Teraz. Justin idziemy.

- Nie jesteś jego matką.

- Ta a Ty niby nie jesteś dziwką?

- Proszę?

-  Ssiesz w showbiznesie. Jesteś tak ułomna, tak nudna, że chcę kopnąć Cię w zęby.
Plastikowy uśmiech pasuje do twojego stylu, możemy powiedzieć, że miałaś lifting.
Jesteś tak próżna, taka podła, jesteś dziewczyną jednego rzutu.


- Przepraszam.

- Impreza skończona, teraz. Obudź się Justin - klepnęłam go w twarz - Idziemy. Ty Nick też.

Wyciągnęłam do Justina rękę, złapał ją i wyszliśmy z tego tłumu. Nick powiedział, że dołączy do nas za kilka minut, musi do toalety. Wyszliśmy z Justinem z klubu by na niego poczekać. Padał deszcz, znów, rzęsisty deszcz. Schowaliśmy się na przystanku i czekaliśmy na Nicka.

Sytuacja była o tyle zabawna, że miałam na sobie szpilki, i strasznie zimno było, mogłam się zabić. Na szczęście Justin był o tyle trzeźwy, na tyle silny, że podniósł mnie i przeniósł pod sam przystanek.

Moje nogi w szpilkach po lekkim alkoholu i zawahaniu myślowym nie były w stanie prosto się utrzymać. Łapiąc mocno Justina za kurtkę wyszłam kilka nieoczekiwanych kroków w tył, wyciągając go za sobą spod przystanku. Śmiałam się cały czas, para leciała z moich ust, w wyniku mrozu.

Justin dotrzymywał mi cały czas towarzystwa, mocno mnie trzymał w biodrach zaś ja mocno trzymałam jego kurtkę, by nie upaść. Przywarłam niemalże do niego. Moje usta żyły wtedy własnym życiem.
Zrobiłam krok w tył, pijane dwa kroki w przód, po czym zetknęłam się ustami z Justinem.

Celowo? Może celowo może nie, jego delikatne wargi, różowe, w kształcie serca pieściły moje wargi.
Wiedziałam już wtedy, że nie powinnam tego robić, ale jednak nie przestałam. Stał się ósmym mężczyzną tego wieczora.
Dopiero po kilku minutach byłam w stanie się od niego odkleić, dopiero wtedy gdy mój brat przyszedł i nas rozdzielił.

Szedł pomiędzy nami byśmy się do siebie nie lepili. Całą drogę mokłam coraz bardziej, do domu doszłam przemoczona do suchej nitki. Zdjęłam z siebie kurtkę i rzuciłam ją na ziemię. Nie wiedziałam w tym momencie gdzie jest wieszak. Zdjęłam szpilki i ustawiłam je na jakiejś półce.

Weszłam na górę do swojego pokoju i tam pozbyłam się sukienki, założyłam krótkie czarne spodenki i szarą koszulkę, a na to koszulę w kratkę by nie zmarznąć. Ale tej nocy nie spałam w swoim łóżku. W drodze do pokoju z kuchni gdzie wzięłam wodę za rękę złapał mnie Justin i wciągnął do swojego pokoju. Zamknął za mną drzwi i położył się.

- I co ja niby teraz mam zrobić? - powiedziałam śmiejąc się

- Spać ze mną!

Położyłam się obok Justina i wtulona w ramie jego usnęłam.
Tak bezpiecznie, tak delikatnie, tak jak kiedyś...

Obudziłam się z pewnym kacem i moralnym i alkoholowym. W innej koszuli niż tu przyszłam, miałam teraz na sobie czerwoną w czarną kratkę, a przyszłam w niebieskiej... Wysunęłam się spod objęć Justina, który nawet nie drgnął. Wyszłam z rozpiętą koszulą, roztrzepanymi włosami, rozmazanym tuszem.

Moja szara koszulka była lekko podciągnięta, a mina mojej mamy z rana bezcenna. Wyszłam na paluszkach a moja mama stała na korytarzu z aktówką pod ręką i zezłoszczoną miną.

- Co? - zapytałam lekko pocierając sobie włosy i ziewając

- Po co byłaś w jego sypialni mało Ci? Czemu zioniesz alkoholem? Jak z gorzelni.

- Spaliśmy tylko, po imprezie, nic więcej mamuś, pamiętam wszystko. Po prostu jak przyjaciele się położyliśmy do łóżka.

- Żeby dzieci z tego nie było.

- Nie będzie, nie martw się.


Wróciłam do swojego pokoju i usiadłam na parapecie. Na dworze zaczął znów padać deszcz, a na mojej buzi ponownie zagościł uśmiech. Mimo, że wiedziałam, że nic z tego nie będzie - ponownie.

________________________________________
Od teraz dodaję w poniedziałki i czwartki :)
KOMENTUJCIE! <3




23 komentarze:

  1. oj niech oni lepiej będą tylko przyjaciółmi

    OdpowiedzUsuń
  2. to ,aż dziwne że jest tak spokojnie :p

    OdpowiedzUsuń
  3. Super opowiadanie czekam na następny rozdział <3

    OdpowiedzUsuń
  4. no tego sie nie podziewałam czeka na nn

    OdpowiedzUsuń
  5. Świetny . Czekam na następny . :) ♥

    OdpowiedzUsuń
  6. świetny <3 czekam na nastepny

    OdpowiedzUsuń
  7. Niesamowity!! *.*
    Nie mogę doczekać się następnego. Oby wrócili do siebie <33

    OdpowiedzUsuń
  8. Idealny <33 Czekam na to aby Justin poczuł coś prawdziwego do Seleny ;D Tyle emocji ! <3 Myślę że dobrze bawiłaś się na weselu :D

    OdpowiedzUsuń
  9. boze chce juz jelene ! nie mog bez nich wytrzymac dluzej niz jeden rozdzial XD

    OdpowiedzUsuń
  10. Oni muszą być razeem <3 Są tacy ajdfsakfskdjf przesłodcy ;) Rozdzial zajebisty ;) Szkoda, że taki krótki ;)

    OdpowiedzUsuń
  11. świetny ♥ czekam na nn

    OdpowiedzUsuń
  12. UWIELBIAM! <3
    Czekam na nastepny:*

    OdpowiedzUsuń
  13. PIERWSZY KOMENTARZ, POZDRAWIAM MAMĘ I TATĘ.
    Troszkę się zawiodłam tym, że Justin tak szybko ''zapomniał'' o Sel. :c
    Rozdział świetny!
    Czekam z utęsknieniem na nn <3
    +
    jak było na weselu? :*

    OdpowiedzUsuń
  14. pierwsza Kocham

    OdpowiedzUsuń
  15. Supeerr !!! <3 czekam na nexta !! :*:*

    OdpowiedzUsuń
  16. swietny rozdzial :)

    OdpowiedzUsuń
  17. Ojej niech oni juz beda razem :)

    OdpowiedzUsuń
  18. Bardzo fajny czekam na następny <3

    OdpowiedzUsuń
  19. Musza być razem i tyle <3

    OdpowiedzUsuń