SELENA
Żałuję wszystkiego. Tego, że zakochałam się w nim, że przespałam się z nim. Żałuję, że pozwoliłam mu zakochać się we mnie. Żałuję tego, że jestem jaka jestem, że zbliżyłam się do niego, tak by bolało.
Wiedziałam, że tak będzie, bo ludzie tacy jak On... Nie zmieniają się. Pozostają tacy sami, po prostu są dobrzy w tej grze, wiedzą jak zmanipulować wszystkich. Tak niestety jest. Wszystko zmienia swój punkt widzenia.
Rano zapukał do mnie Justin do pokoju. Kurz wczorajszej wojny nadal się unosił. Otworzyłam mu drzwi.
- Spałeś tutaj?
- Tak. Liczyłem, że wyjdziesz. Nie zrobiłaś tego.
- Nie miałam ochoty na konfrontację.
- Ze mną?
- Tak, i z braćmi. Kochają mnie, więc gdybym wyszła, a wiedzieliby co się dzieje, zabiliby Cię.
- Może masz rację.
Uśmiechnęłam się do niego, sama nie wiem czy prawdziwie czy sztucznie. Zeszłam na dół, i usłyszałam ciche pukanie. Przeszłam się do drzwi i otworzyłam je, przede mną stał mężczyzna w roboczym kombinezonie.
- Emm. Mogę w czymś pomóc?
- Jest Pan Bieber?
- Tak jest, a w jakiej sprawie?
- Dom od miesiąca stroi pusty, nie wiedzieliśmy gdzie klucze od zamków przywieźć. Dopóki nie zadzwonił.
- Od miesiąca? Może mi Pan je dać, przekażę.
- Na pewno? Mogę Pani dane?
- Selena Moreno, i tak to mój adres. Dziękuję - zabrałam klucze i zamknęłam za sobą drzwi.
Schowałam klucze do kieszeni i skierowałam się do kuchni zrobić prowizoryczne śniadanie. Zawołałam rodzeństwo na śniadanie, tak Justina też.
Wszyscy zbiegli na dół.
- Co na śniadanie?
- Chciałam zrobić omlety, ale oklapły... Płatki! Jeeeeej - krzyknęłam i zaśmiałam się
Moi bracia nie pozwolili bym poczuła się jak zła kucharka. Podnieśli ręce i udając jakby wkręcali żarówki cieszyli się głośno krzycząc jej, niczym dzieciaki.
- Justin - zaczęłam rozmowę - Jak posuwają się pracę nad tym Twoim domem?
- A co już chcesz mnie stąd wyrzucać?
- Nie, nie. Skądże. Pytam z ciekawości. Chcę wiedzieć kiedy zobaczę ogromną posiadłość.
- Przecież sama masz taką.
- Niby tak, ale jednak męska dłoń i męski dom to zupełnie co innego.
- A nasz dom nie jest męski? - zapytał Joe z płatkami w buzi.
- Nie - roześmiałam się - Nie jest. To co Justin? Kiedy zobaczymy Twój ogromny dom?
- Niebawem.
- Może dzisiaj? Mam klucze, także możemy jechać - dodałam.
- Jak to masz klucze? - zapytał zaskoczony.
- Twój Bob Budowniczy był dzisiaj u nas. Zostawił klucze, powiedział, że dom stoi od miesiąca pusty. Czekali na Ciebie, ale nie mieli numeru. Nawet nie powiedziałeś, że ostatnio tam byłeś. Myślę, że to dobry czas byś już się od nas wyprowadził.
- Wyrzucasz mnie?
- Nie. Masz już wszystko w domu, możesz żyć swoim życiem, możesz mieć od teraz codziennie inną dziewczynę. Czy nie tego pragnąłeś?
- Pragnąłem i pragnę Ciebie.
- Będzie lepiej dla mnie i dla Harrego, jeśli nie będziesz ze mną tutaj mieszkał. Nie będzie mnie korciło do robienia mu okrutnych rzeczy.
- Ale Selena, Ty jesteś taka jak ja.
- Co? Przepraszam bardzo - zaznaczyłam - Ja nie mam co tydzień innego.
- Miałem na myśli wspólną cechę.
- Tak? Jaką?
- Niewierność.
- Idź już się spakuj - rzuciłam mu klucze
JUSTIN
Nie odezwałem się już do niej. Poszedłem do siebie do góry. Dlaczego byłem tutaj tak długo? Chciałem mieć szansę. Chciałem dostać ją, chciałem zdobyć Selenę, w jakikolwiek sposób.
Nasze słowa nosił wiatr. Bracia Seleny nawet nie wtrącali się już w nasze słowa. Siedzieli na dole, czekając aż zejdę. Wiedziałem, że ten moment na rozstanie będzie najlepszy. Nie będzie aż tak bolało.. Jej oczywiście. Mnie będzie, bo pojawiłem się tutaj, zakochałem i mam odejść.
Nie zawsze historie miłosne kończą się szczęściem, to tylko dzieje się w bajkach.
Spakowałem swoje wszystkie ubrania, swoje rzeczy, swoje sprzęty. Spakowałem wszystkie pamiątki, zdjęcia z nią, z plaży, z imprezy, dosłownie wszystko co się z nią wiązało, wylądowało w mojej torbie.
Ponad godzinę później zszedłem na dół. Bracia Seleny pożegnali mnie cieplutko. A Ona? Nie przyszła.
Wiedziałem już wtedy, że sobie przeskrobałem. Ale przecież nie będę pokutował wiecznie.
Podniosłem tylko z niemocy ramiona i wyszedłem z domu. Walizki zacząłem pakować do bagażnika.
Poukładałem je starannie, i zatrzasnąłem za nimi bagażnik. Zauważyłem, że w mojej kieszeni czegoś brak.
W tym samym momencie z domu wyszła Selena. Uśmiechnęła się szeroko i podeszła do mnie, wzięła moją rękę i podała mi metalowy kawałek. Zacisnęła moją dłoń, po czym przyłożyła do mnie i przytuliła się.
Objęła mnie mocno, puściłem swoje dłonie i objąłem ją w talii.
- Teraz gdy nie możesz mnie mieć, nieoczekiwanie mnie pragniesz... Teraz gdy jestem z kimś innym, mówisz, że mnie kochasz. Teraz gdy wreszcie zrobiłam krok na przód - mówisz, że tęskniłeś za mną cały ten czas.
Spałam u progu Twoich drzwi, by wiedzieć, za kogo Ty się masz? Kim ja dla Ciebie jestem?
- Sel... - cicho westchnąłem
- Kochałeś patrzeć na mnie cierpiącą, pragniesz mnie jedynie dlatego, że jestem zajęta, tak na prawdę nie chcesz mojego serca, Ty zwyczajnie lubisz mieć tą świadomość, że zwyczajnie możesz być w dalszym ciągu tym który mnie łamie. Chcesz mnie jedynie teraz. Kiedy jestem zajęta.
- Selena.
- Mieszasz w mojej głowie, chłopaku, to wychodzi Ci najlepiej, to właśnie umiesz najlepiej. Mówiąc, że nie ma nic czego byś nie zrobił, powiedziałabym tylko tak. Nie potrafię Ci się oprzeć, ale mimo wszystko nie założyłabym się o Twoje serce. To tak jakbym się w końcu obudziła. A Ty okazujesz się jedynie piękną pomyłką. Dziękuję.
- Za co? - zapytałem zdziwiony.
- Dziękuję Ci za to, że pokazałeś mi kim jesteś, jaki jesteś. Nie, dziękuję, nie potrzebuję kolejnego nędznego nieszczęścia. Myślisz, że robię to wszystko byś był zazdrosny? Wiem, że nienawidzisz tego słuchać. Ale to wszystko... Już Cię nie dotyczy. Do widzenia Justin.
- Nie dasz mi nic dopowiedzieć?
- Nie trzeba, wszystko już zostało dopowiedziane. Zrobione, uwierz mi, wiem tyle ile chcę wiedzieć.
- Miało być sprawiedliwiej.
- Jest. Świat potrzebuje tych złych. Pa Justin - pocałowała mnie w polik.
Stanęła z braćmi na schodach w błyskawicznym tempie, jakby wiedziała, że chcę dodać coś co mogłoby ją ponownie złamać. Spojrzała na mnie z tym swoim błyskiem w oku. Miała na sobie naszyjnik ode mnie, oczywiście, obowiązkowo.
Bynajmniej miałem tę świadomość, że byłem jej pierwszym, a to zawsze coś znaczy. Prędzej czy później.
Mam obawy, że kiedyś ucieknie, gdy jej powiem, że to mógł być błąd. Ale jestem tylko głupkiem...
Ciekawe czy uciekłaby, gdybym powiedział, że chcę by była moim pierwszym, ostatnim pocałunkiem. Pierwszym tak wspaniałym, tak by wiedziała, że to był pierwszy i ostatni tak wspaniały pocałunek.
Idealny. Tak namiętny...
__________________________________________________________
Zapraszam do obejrzenia nowego trailera opowiadania! <3
SERDECZNIE POLECAM! <3
http://www.youtube.com/watch?v=aXVgieRp1Xs
KOMENTUJCIE! <3
Idealny *____*
OdpowiedzUsuńTen komentarz został usunięty przez autora.
OdpowiedzUsuńIdealny :* czekam na następny <3
OdpowiedzUsuńŚwietny, czekam na następny ; ))
OdpowiedzUsuńaaaaaa wspaniały!!! Życzę weny :) Czekam nn <3 @natalusia99
OdpowiedzUsuńhttp://heartbreaker-justinandmelanie.blogspot.com
dzięki ,że tak regularnie wstawiasz rozdziały <3
OdpowiedzUsuńJeju, :c czekam nn <3
OdpowiedzUsuńJezu *_* Weszłam zobaczyć pierwszy rozdział i nie myślałam, ze od razu sie zakocham i przeczytam wszystkie, zajebisty rozdział i ty też jestes zajebista <3 Dziękuje że tak regularnie wstawiasz rozdziały <3Mam pytanie czy ty jestes autorką 'Nothing can make me feel like you do, i Nothing can make me feel like you do'? Cały czas myślę że to ty bo blogi mają wspólne zajebiste cechy, które sprawiają, że chce sie czytać i czytać
OdpowiedzUsuńTak to ja jestem autorką :)
UsuńGenialne
OdpowiedzUsuń