poniedziałek, 6 stycznia 2014

Rozdział 2.

SELENA

Tego samego wieczora, około pierwszej może drugiej w nocy, tudzież nad ranem, poszłam spać. Nie czułam się wcześniej zmęczona. Myślałam o swoim bracie Loganie. Zostawiliśmy go tam tak bez niczego.

Wiedzieliśmy, że sobie poradzi, bo jest najstarszy, wie najwięcej, umie najwięcej. To nie zmieniało faktu, że jako najmłodsza w tym domu, miałam najwięcej na głowie, i najbardziej się o niego martwiłam.
Usiadłam na parapecie i spoglądałam przed siebie, chyba myślałam nad tym wszystkim co dzisiaj się zdarzyło tak długo, że usnęłam. Wiem, że tam usnęłam a co dalej było? Nie do końca pamiętam, takie luki w pamięci.

- Nick, Logan wróci do nas? - zapytałam go niemrawo gdy przenosił mnie na łóżko

- Wróci. Niedługo.

Tak powiedział Nick rano, że to On przeniósł mnie na moje łóżko. Nie wiem skąd ten chuderlak znalazł w sobie tyle siły, by mnie podnieść, zawsze narzekał, że jestem ciężka, a teraz jak gdyby nigdy nic.

Spokojnie bez Logana minął nam miesiąc... Tak wszyscy go wyczekiwaliśmy. Aż w końcu dzisiaj zadzwonił do nas i powiedział, że o piętnastej wychodzi z więzienia i przyprowadzi kogoś. Byłam ciekawa, czy będzie umiał się wpasować w naszą rodzinę.

Zastanawiałam się też jak będzie wyglądał, kim jest, jaki jest, co zrobił, co robi... Tyle pytań, tak mało odpowiedzi. Czekaliśmy od rana na Logana. Od momentu wiadomości chodziliśmy jak w zegarku, niczym na szpilkach. Zrobiliśmy mu obiad, jego ulubione dania, niczym na powitanie króla.

Było spaghetti, zapiekanka serowa, pizza, paella, sałatki, polędwiczki z kurczaka... Wszyscy się zmobilizowaliśmy i zrobiliśmy mu to co uwielbia, na każdego przypadły po dwa dania.
Moim zadaniem było zrobienie spaghetti i zapiekanki serowej. Moi bracia pojechali po pizze i po polędwiczki i po paelle.

To było nie fair, bo ja zawsze musiałam wszystko robić, a Oni szli na łatwiznę. Ale i tak w końcu będzie, że jestem lepsza, i o! O czternastej moje nerwy sięgały zenitu. Martwiłam się o Logana... Panikowałam jednym słowem. Bałam się, że za chwilę zadzwoni i odwoła swoje słowa.

Dobijała powoli piętnasta. Moje nogi trzęsły się ze strachu. Moi bracia zajechali dopiero wtedy z jedzeniem.

- Gdzie byliście?!

- Kolejki, zakupy, dziewczyny.

- Och, bez przesady. I tak żadna Was nie będzie chciała.

- Sel! A pamiętasz Nicol?

- Była z Tobą dwa tygodnie Joe.

- Byłaby nadal, ale wyjechała.

- Może po prostu uciekła? - zaśmiałam się rozkładając talerze

- Nikt nie jest tak zły jak Ty - dodał, puszczając oczko


Chłopcy postawili wszystko na stole i ułożyli na półmiskach. Dokładnie dwanaście po piętnastej do drzwi zapukał Logan. Otworzyłam mu drzwi i od razu rzuciłam się na szyję.

- Cześć mała - powiedział czule

- Strasznie się stęskniłam Logan!


W końcu wrócił, na szczęście, cały i zdrowy. Faktycznie, był lekko wychudzony, ale kilka dni z nami i to nadrobi. Gdybyśmy wszyscy nie ćwiczyli, wyglądalibyśmy jak pączki, na szczęście mieliśmy tyle sportu, że można było jeść wszystko i bez ograniczeń. Oczywiście nie robiąc ze swojego żołądka śmietnika.

Logan wszedł do środka a za nim jego znajomy.

- Poznajcie Justina, nowy członek rodziny.

- Miło Cię poznać Justin - podałam mu rękę, którą ucałowal

- Justin, to nasza jedyna siostra, chujem nie wojuj.

- Nie zamierzałem - uśmiechnął się

Jego uśmiech zapierał dech w piersiach. Był taki szczery, taki prawdziwy, idealny. Niestety kolejne fiasko, bo dla niego mam być jak siostra. Super! Usiedliśmy wszyscy do stołu.

Justin usiadł na przeciw mnie.

- Co zjesz? - zapytał Joe  Justina

- Może zapiekankę.

- Pewnie nic dobrego tam nie mieliście do jedzenia braciszku? - zapytał Nick Logana

- Ziemniaki, ziemniaki w każdej postaci. Rzygam już ziemniakami. Dlatego nie zjem dzisiaj zapiekanki serowej. Nie ma mowy, zjem sobie pizze. Tego mi brakowało.

- Justin, jeśli wolno spytać, za co siedziałeś?

- Drobnostki, pobicie, kradzież i takie tam.

- Siedziałeś jak Logan, miesiąc?

- Nie. Pół roku.

- Też cały czas na ziemniakach? - zaśmiałam się

- Nie, kiedyś podawali różne rzeczy, ostatni miesiąc był tylko taki. Normalnie nie jest tak źle.


Cieszyłam się, że Logan jest z nami, że zyskaliśmy nowego członka rodziny, Justina. Można tak powiedzieć.
Wszyscy wieczorem wyszliśmy na plażę. Wzięliśmy sziszę i poszliśmy z kocem i sześciopakiem piw na plażę. Justin wziął ze sobą swoją gitarę by pograć nam swoje własne kompozycje.

Zawsze uwielbiałam grę na żywo, taką bez przygotowania, bez prób, bez podkładów. Rozbiliśmy się na plaży, znaczy, ułożyliśmy koc, usiedliśmy na nim a po środku postawiliśmy gwóźdź programu - sziszę.

Każdy wziął  swoją końcówkę i ciągnął. Po czym nad nami pojawiła się chmura dymu.  Justin odkaszlnął, po czym chwycił gitarę i zagrał nam swoją piosenkę, którą niedawno napisał.


To jasne jak gwiazdy na niebie
Potrzebuję Cię, aby błyszczeć w świetle
Nie tylko przez ten czas, przez długi, długi czas, lepiej w to uwierz

Kiedykolwiek nie jesteś w mojej obecności
Czuję, jakbym tracił moje szczęście
Więc śpię świetle dziennym i czuwam całą noc
Dopóki znowu nie wrócisz, oh yeah, yeah

Sądzisz, że jestem stronniczy
Tak bardzo, że nigdy nie mam innej
Wpajasz tę prawdę w moją głowę
Tylko brakuje mi mojej kochanki

Mam mnóstwo smsów w swoim telefonie, na które nie odpowiadam
Ale następnego dnia niepokoję się o ciebie

Jesteś wszystkim, co liczy się dla mnie
Tak tak, nie martwię się nikim innym
Jeżeli nie ma cie, nie ma mnie
Sprawiasz, że jestem spełniony
Jesteś wszystkim, co liczy się dla mnie

Yeah, yeah , Czym jest królewskie łóżko bez królowej?
W zespole nie istnieje tylko "ja"
To ty mnie dopełniasz
Jesteś wszystkim, co liczy się dla mnie

Zabierz kluczyki z auta, ono nie pojedzie
To właśnie czuję, kiedy nie jesteś przy mnie
Kiedy budzę się rankiem nad tobą i tylko tobą

Jestem wdzięczny, ponieważ istniejesz 
Wierny bez względu na odległość
Jesteś jedyną dziewczyną, którą dostrzegam
Z całego mojego serca proszę, abyś uwierzyła

Jesteś wszystkim, co liczy się dla mnie
Tak tak, nie martwię się nikim innym
Jeżeli nie ma cie, nie ma mnie
Sprawiasz, że jestem spełniony
Jesteś wszystkim, co liczy się dla mnie

Yeah, yeah , Czym jest królewskie łóżko bez królowej?
W zespole nie istnieje tylko "ja"
To ty mnie dopełniasz
Jesteś wszystkim, co liczy się dla mnie

Yeah, Yeah, Yeah, Yeah
Jesteś wszystkim, co liczy się dla mnie
Yeah, Yeah, Yeah, Yeah
Jesteś wszystkim, co liczy się dla mnie



To było... Piękne. Zastanawiałam się dla kogo Justin ją napisał. Wiecie.. Lubię wiedzieć wszystko, każdy szczegół, który mi nie da spokoju. Logan z Nickiem i Joe pobiegli z piwami nad wodę, zawsze tak święcili wszystko.

Zostałam sama z Justinem. Okazało się, że jest na prawdę świetnym człowiekiem z pasją.
Interesuje się muzyką, sportem, i nawet trochę tańcem. Umie grać na gitarze, perkusji, trąbce, pianinie, umie śpiewać. Czego On nie umie?  I właśnie od tego zaczęła się nasza przyjaźń.

Rozmawiałam z nim praktycznie o wszystkim, czułam się przy nim swobodnie. Jakbym na prawdę rozmawiała z bratem. Justin też nie miał żadnego skrępowania. Pokazywał mi w swoim telefonie zdjęcia swojego przybranego rodzeństwa, zdjęcia rodziny.

- To Jazzy, Jaxon, i moja mama.

- Tęsknisz za nimi, huh?

- Nawet nie wiesz jak bardzo. Codziennie marzę o spotkaniu z nimi, ale wiem, że póki co to się nie zdarzy. Bo moja mama nie mieszka tutaj, a poza tym już dawno jakby wyrzekła się mnie. Nie chciała mnie znać, po tym co zacząłem robić. Rozmawia ze mną na skype i pokazuje rodzeństwo, ale wiem, że robi to od niechcenia. Ona nigdy mnie nie chciała. Od małego byłem problemem, więc gdy skończyłem piętnaście lat, zacząłem być wolnym strzelcem.

- Dlatego lądowałeś w więzieniu?

- Często jak nie miałem gdzie mieszkać, to wolałem coś zrobić i trafić do więzienia by mieć gdzie spać.
Ale to się zmieniło. Miałem pracę na czarno, fakt, ale zarobiłem tyle, że teraz mnie stać na wszystko. Mam dom, znaczy, buduję go jeszcze, więc dlatego u Was się zatrzymałem. Mam nadzieję, że Ci to nie przeszkadza?

- Nie, nie. Zawsze jest miejsce dla gości.

- Stać mnie na dogodne życie, więc teraz, niech wszyscy się wypchają.

- Dokładnie. A miłość?

- Chyba nie szukam teraz nic poważnego. Byłem z dziewczyną przez ponad trzy lata, przed pójściem do więzienia, znowu, zerwała ze mną.

- Dlaczego?

- Powiedziała, że nie może być z kimś takim jak ja, że pieniądze jej nie kręcą, tacy chuligani jak ja też nie, że powinienem się leczyć, a nie napadać na bezbronnych ludzi. Kompletnie nic nie rozumiała. w ogóle o mnie się nie martwiła, nie bała się, że pewnego dnia mnie zabraknie. I w dodatku zdradziła mnie, z moim byłym przyjacielem. Po tym "incydencie" także On gryzie ziemie. Przespała się z nim na mojej imprezie urodzinowej. Kompletnie zakręcone i bez sensu. A miało być tak pięknie, miało nie wiać w oczy nam, miało być doskonale, przecież skoro tyle czasu ze sobą byliśmy, to to musiała być miłość tak?

- Może zwykłe przyzwyczajenie...

- Możliwe. Poznałem ją na wycieczce. Mieszkaliśmy w takim hotelu gdzie były różne szkoły z różnych państw, miejscowości. Ona pochodziła z Anglii, ściągnąłem ją tutaj, by mieć blisko, zawsze, gdybym czegoś potrzebował, choćby przytulenia. Nie sądziłem, że tak szybko zacznie poznawać inne kultury, w tym moich kolegów.

- Widzisz, dlatego związki są do bani. Niby ktoś z Tobą jest, a drugiego dnia wbija Ci nóż w plecy. Dlatego nie mam nikogo. Prócz tego, że mnie nikt nie chce.

- Przestań Selena. Jesteś inteligentna i śliczna, może nie trafiłaś na odpowiedniego?

- A może faceci to dupki? Bez urazy.

- Nie wrzucaj wszystkich do jednego worka. Niektórzy umieją kochać.

- Jeden na tysiące? Miliony?

- Uwierz mi, pod tytanową powłoką jesteśmy inni. Może po prostu Ty się osłaniasz i nie dajesz dojść do słowa nikomu?

- Wiesz co... Po pierwsze nie baw się w psychologa, bo mnie i tak nie zrozumiesz. Po drugie, nie osłaniam się, bo akurat poznałam niedawno takiego bruneta o idealnie zielonych oczach.

- Ale?

- Zabiłam go.

- Co? Zabiłaś bo?

- Musiałam to poświęcić dla siebie. Mogłam zginąć albo z nim, albo tylko On, a siebie kocham za bardzo.
Nie dam sobie zginąć, jeszcze nie teraz.

- Mam rozumieć, że On był tym złym?

- Tak dokładnie. Też mam filofobię.

- Co?

- Boję się z kimś być, boję się pokazać swoje uczucia, boję się przekroczyć granicę, bo wiem, że wszystko się skończy. Justin... Bezsprzecznie, nic nie trwa wiecznie. Często patrzę na siebie w lustrze i nienawidzę tego co widzę. Potrafię ranić i to w sumie...

- Sprawia Ci poniekąd satysfakcję?

- Dokładnie tak. Czasem tak...

- Mam to samo, dlatego mam dziewczynę.

- Na prawdę?

- Tak. Szkoda, że co tydzień inną.


__________________________________________________
follow me : ask, twitter, instagram. 


DRUGI TRAILER OPOWIADANIA! ZAPRASZAM DO OGLĄDANIA! 
http://www.youtube.com/watch?v=2wEMxEPuXc4 <3

KOMENTUJCIE! <3 

















10 komentarzy:

  1. Kocham ! Aaaa no świetny :")

    OdpowiedzUsuń
  2. czy mogłabyś mnie informować o nowych rozdziałach @YoungMoneyxoxo

    OdpowiedzUsuń
  3. Zajebisty :) Czekam nn <3
    http://heartbreaker-justinandmelanie.blogspot.com

    OdpowiedzUsuń
  4. świetny :) czekam na następny

    OdpowiedzUsuń
  5. Świetne. Nie mogę doczekac sie następoneego ;))

    OdpowiedzUsuń
  6. "- Mam to samo, dlatego mam dziewczynę.
    - Na prawdę ?
    - Tak. Szkoda, że co tydzień inną."
    Tak strasznie podoba mi się ten fragment. Ogólnie podoba mi się rozdział, pierwszy również. Naprawdę tło jest powalające, Justin i Sel zanim, te ich spojrzenia, uhh, cudo !
    Dobra, kończę te wypociny. Życzę weny i czekam na następny x
    @No_Batman_xx

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Hahah, tak myślałam, miałam nadzieję, że się spodoba :D <3
      dziękuję <3

      Usuń
  7. Najlepsze! Kocham <3 I ta piosenka Nothing like Us... Ryczę <3

    OdpowiedzUsuń
  8. Jakie piękne *.*

    OdpowiedzUsuń