niedziela, 26 stycznia 2014

Rozdział 12.

SELENA


Nie wierzyłam w to co Harry powiedział. Nie sądziłam, że mógł do tego stopnia się zakochać, a jednak. Tak było. Ucałowałam go.

- Muszę iść się wyszykować. Na dole jeśli jesteś głodny są chrupki, paluszki, rozgość się, jeszcze trochę czasu nam do wyjazdu zostało.

- A czym jedziemy?

- Dwoma samochodami. Naszym BMW i Audi. BMW biorą Nick, Joe i Logan, i Alexis, a Ty, Jamie, ja pojedziemy Audi, pasuje? 

- Tak. Zmieścimy wszystko?

- Tak, rozłożyłam tak osoby, że wiem gdzie co kto zabierze. Pomieścimy wszystko. Ile masz walizek? 

- Dwie. A Ty? 

- Ze cztery - zaśmiałam się i weszłam do łazienki

Umyłam na szybko głowę i ciało, nabalsamowałam się, i zrobiłam sobie lekki makijaż. Tylko kreski na powiekach, tusz i krem, by nie zmarznąć. Założyłam legginsy, białą koszulkę i sweterek na to. Gdy wyszłam z pokoju Harrego nie było już w nim.

Zbiegłam na dół ze swoimi walizkami. Moja chwila w łazience okazała się być dłuższa niż powinna być. Na zegarku była blisko jedenasta. Ubrałam na nogi trampki i chwyciłam kluczyki od auta. Wyszłam do garażu, odpaliłam samochód i wyjechałam nim przed dom, by było łatwiej się nam zapakować z walizkami. 

Swoje walizki włożyłam jako pierwsze. Miałam nadzieję, że pomieszczę jakkolwiek wszystkie. Zawołałam Harrego by zniósł swoje walizki i ułożył je obok moich. Miejsce dla Jamie jeszcze zostało. No i o wilku mowa. Moja przyjaciółka dosłownie dziesięć minut później zjawiła się z trzema walizkami. Je Harry również upakował, po czym zamknął bagażnik i postawił samochód w cieniu. 

Logan, Nick i Joe, mieli po dwie walizki które spakowali w swoje BMW, Alexis jak zawsze spóźniona. Przybiegła około dziesięć po dwunastej z czterema walizkami, które siłą musieli upychać do bagażnika. Na szczęście zmieścili się. 

Ustawiłam wszystkich w domu w rządku, kazałam im zabrać co jeszcze potrzebują, dałam im na to dziesięć minut. Sama usiadłam na kanapie i zastanawiałam się nad tym czy wszystko mam. Z tego co wyliczyłam powinnam wszystko mieć. 

Harry jest, ładowarki, laptopy, ubrania, paszporty, dowody, nawet broń jest. Schowana i zabezpieczona tak sprytnie, że żaden czujnik nie będzie wiedział, że cokolwiek tam jest. Wszystko zostało w domu wyłączone, wszystkie bezpieczniki, kurki od wody, ogrodzenia zostały zamknięte, basen przykryty, spryskiwacze do trawy ostawione. Powinno być dobrze. 

Dokładnie jak w zegarku tym razem wszyscy zebrali się na dole. Uśmiechnęłam się i rozdałam im bilety. Wyszliśmy z domu, i rozeszliśmy się do swoich aut. Wsiadając do samochodu usłyszałam dzwoniący telefon. Spojrzałam na ekran, który wyświetlał Nick'a.

Wysiadłam z samochodu i krzyknęłam

- Co? 

- Na jakie lotnisko mamy jechać?!

- Przecież na bilecie jest napisane durnoto. 

- A sorry, dzięki. 

- Jedziesz pierwsza czy my mamy jechać? - krzyknął Logan

- Jedźcie pierwsi. 

Wsiedliśmy wszyscy do samochodów. Zaraz po opuszczeniu domu włączyłam pilotem wszystkie zabezpieczenia i alarmy, oraz zamknęłam bramę.  Pojechaliśmy na lotnisko, które leżało od nas około trzydziestu minut drogi.  W trakcie jazdy zadzwoniła do mnie mama.

- Gdzie jesteś z rodzeństwem? 

- Ups... Mamuś wyjechaliśmy. Mamy dość gorąca. Wrócimy za tydzień. 

- Niebawem wyjeżdżamy - dodała stanowczo - No trudno. Bawcie się dobrze. Ucałuj braci. Kochamy Was.

- My Was też.


W radiu leciała bardzo fajna piosenka i równo z Jamie i Harrym zaśpiewaliśmy jej refren. 


O male sim parlar, o mate la noche
de samba

El amor me quema, la musica suena
la noche de cristal es belleza el sela
El amor me quema, la musica suena
la noche de cristal es belleza el sela



To nam wyszło idealnie, i zwieńczyło dojazd na lotnisko. Wjechaliśmy autami na strzeżony parking i spotkaliśmy się dopiero przy wejściu na lotnisko. Na szczęście trwała już odprawa. Mogliśmy szybko ukazać bilety i dać walizki do prześwietlenia. Poszło gładko, mówiłam przecież, że tak będzie.

- Przepraszam Panią - powiedział jeden z celników, moje serce zamarło.

- Tak? - powiedziałam pewnie

- Upadła Pani bransoletka.

- Uff - odetchnęłam - Dziękuję Panu bardzo - uśmiechnęłam się i puściłam oczko.


Do samolotu wpuszczano już od około czternastej, na szczęście, nie chciało mi się już siedzieć na tych twardych plastikowych siedzeniach. Usiadłam wygodnie koło Harrego, przy oknie i wtuliłam się w jego ramie. Nick, Joe i Logan na szczęście siedzieli w rzędzie obok nas, więc nie będą się tak drażnić. Dziewczyny usiadły przed nami. 


O piętnastej jak w zegarku na pokładzie samolotu powitał nas kapitan i jego załoga, składająca się z czterech stewardess, kucharzy pokładowych itp. Gdy wzbijaliśmy się w powietrze mocno chwyciłam 
i ścisnęłam dłoń swojego chłopaka, nigdy nie byłam przekonana do tych maszyn.   Dosłownie dwadzieścia minut po starcie usnęłam na jego ramieniu, czując tylko jak gładzi moje czekoladowe włosy.
Nie spałam cały czas, myślałam... Nad sms'em, który dostałam w nocy. 


Dlaczego się w Tobie zakochałem?Nie ważne ile czasu minie, myślałem, że zawsze tu będziesz.
Ale wybrałaś inną drogę.
Dlaczego nie byłem w stanie cię zatrzymać? Moje uczucia wzrastały każdego dnia i każdej nocy, tak wiele słów miałem Ci do powiedzenia, ale wiem, że nigdy ich nie usłyszysz.
Od pierwszego dnia w którym cię spotkałem, czułem, jakbym już Cię znał.
Idealnie do siebie pasowaliśmy. Gdziekolwiek szliśmy, byliśmy razem, to było takie naturalne, że jesteś obok mnie. Razem dorastaliśmy, ale ty wybrałaś inną drogę. 
Dlaczego nie trzymałem się twojej ręki?

Nie ważne ile czasu minęło, zawsze powinnaś stać przy moim boku
Teraz to nigdy się nie spełni. Nawet jeśli mówię, że potrzebuję żebyś była przy mnie, modlę się, żebyś była wiecznie szczęśliwa. Nie ważne jak bardzo czyni mnie to samotnym.



Nie umiałam Justinowi odpowiedzieć na żadne z tych pytań, nie wiedziałam jak. Nie wiedziałam nawet czy jest poważny, czy sobie żartuje. Może był naćpany? Może pijany? Może to nawet nie On wysłał. Męczyło mnie to. Usunęłam tą wiadomość, ale dokładnie zapamiętałam jej treść.

Obudziłam się i zauważyłam, że wszyscy śpią, no tak, dopiero teraz była noc. Harry słodko spał przytulony do poduszki. Moi bracia jak nigdy wyglądali tak spokojnie. Alexis i Jamie spały przykryte swoimi kocykami. A ja jakoś nie mogłam znów zasnąć. Moją głowę męczyła treść wiadomości od Justina.

Im bardziej starałam się o tym nie myśleć, tym częściej pojawiało się to w mojej głowie. Potrząsnęłam głową i poszłam do łazienki.

- Pomóc w czymś Pani? - zapytała stewardessa

- O Jezu, wystraszyła mnie Pani, nie dziękuję. Idę tylko do toalety.

- Przepraszam. Gdyby Pani czegoś potrzebowała starczy wcisnąć przycisk na krześle. Życzę przyjemnego lotu.

- Em.. Dziękuję - powiedziałam zakłopotana i weszłam do łazienki.



Weszłam do łazienki i usiadłam na zamkniętej toalecie, spuściłam głowę w dół i robiłam głębokie wdechy i wydechy. Siedziałam tak z pięć minut po czym wstałam do umywalki, przemyłam lekko twarz, odświeżyłam się i wróciłam do Harrego.

Gdy siadałam na swoje miejsce przebudził się i spojrzał na mnie swoim zaspanym wzrokiem.

- Co jest mała? - zapytał

- Śpij słoneczko. Byłam tylko w toalecie, już się kładę - wyszeptałam by nikogo nie zbudzić.


Usiadłam na swoje miejsce i podniosłam podłokietniki w górę by mieć swobodny dostęp do kolan Harrego. Wzięłam poduszkę i kocyk, ułożyłam głowę na jego kolanach i okryłam się kocykiem. Jego dłoń spoczęła na moim brzuchu i lekko go gładziła, zupełnie jakby wiedział, że muszę czuć się bezpieczna.

Usnęłam jeszcze na kilka godzin. Obudziłam się dopiero w momencie, gdy poczułam wzrok Harrego na sobie.

- Kochanie, za dziesięć minut lądujemy, zapnij pasy.

- Już już - ziewnęłam

Samolot około piętnastu minut później był już na ziemi, wszyscy opuszczaliśmy samolot i szliśmy po bagaże. Szłam z Harry cały czas za rękę, trzymając go zdecydowanie. Tak by czuł się mi potrzebny i tak by wiedział, że tylko On się liczy.

Wzięliśmy swoje bagaże i taksówkami udaliśmy się do naszego kurortu. Wszyscy zmieniliśmy kurtki na zimowe, tutaj pogoda na całe szczęście nie rozpieszczała nas tak jak tam.
Trzema taksówkami zajechaliśmy pod nasz hotel, pięć gwiazdek, niedaleko stoku, wszystko czego potrzebowaliśmy. Spa i Wellness, kuchnie świata, salon gier, dyskoteka, basen.

Wszystko czego potrzebowaliśmy znajdowało się pod naszym nosem. To jak magiczna kraina ulokowana w małym kwadracie. Weszliśmy do środka, miałam zamówione trzy pokoje, dwa dwuosobowe i jedną trójkę dla moich braci.

Zameldowałam wszystkich, po czym wzięłam klucze do pokoi i je rozdałam. Dziewczyny miały pokój razem, moi bracia także, a Harry ze mną. Pierwsi pojechaliśmy wszyscy, a za drugim razem dopiero nasze torby.
Fakt - tydzień to jednak troszkę czasu.

Moi bracia mieli pokój zaraz koło dziewczyn a my na przeciw nich. Zamierzałam jeszcze w ciągu tego tygodnia całkowicie zapomnieć o Justinie i oddać się Harremu. To miał być punkt kulminacyjny tego wyjazdu. Ale zanim to... Wnieśliśmy wszyscy swoje torby do pokoi. I na dwadzieścia minut rozeszliśmy się.

Weszłam do swojego pokoju i oczywiście swobodnie przebierałam się przy Harrym, założyłam wszystko co musiałam podobnie jak i On, byleby nie zmarznąć. Założyłam swoje futrzane nauszniki i chwyciłam swojego mężczyznę za rękę. Około dwunastej ponownie spotkaliśmy się z resztą ludzi przebrani w zimowe ubrania w hallu.

Wyszliśmy całą "paczką" z hotelu i poszliśmy na stok, który leżał niedaleko naszego górskiego kurortu.
Wypożyczyliśmy sprzęt i zjeżdżaliśmy. Dziewczyny i Nick wzięli narty, zaś ja, dwójka moich braci, i Harry zabraliśmy się za jeżdżenie na snowboardzie.
Nie byłam typową dziewczyną, zawsze wolałam coś bardziej ekstremalnego.

Przypięłam deskę do stóp i  od razu zjechałam z chłopakami. Jak ja długo nie czułam takiego czegoś, to było właśnie to czego potrzebowałam. Zjechaliśmy mnóstwo razy, za każdym razem coś nowego. Nick i dziewczyny równie dobrze się bawili.  Ze stoku zeszliśmy około godziny szesnastej i poszliśmy do krainy lodu. Były to wystawione pokazowo rzeźby lodowe, iglo itp.

Na końcu zaliczyliśmy walkę śnieżkami, po czym skończyłam w zaspie ze swoim chłopakiem. Kompletnie nie mogłam opanować ataku śmiechu. Harry podniósł mnie na swoje ramie i zaniósł całą drogę do hotelu.

- To co widzimy się na kolacji?

- Nie... My dzisiaj zjemy w pokoju - uśmiechnęłam się - Ale Wy idźcie. Miłego wieczoru.

Weszłam z Harrym do pokoju i zamknęłam kopnięciem drzwi. Nadal spoczywałam na jego barkach.
Około dwóch minut później postawił mnie na ziemię i ucałował w nos.
Zdjęłam z siebie ciężkie spodnie i powiesiłam je w łazience na linkach, by lekko się suszyły.

Ściągnęłam koszulkę i wzięłam się do roboty. Wyszłam z łazienki do pokoju w samej koszulce białej na ramiączkach i majtkach tego samego koloru. Usiadłam po turecku i wzięłam w dłoń kartę menu.

- Co zjesz?

- Zamów mi cokolwiek.

- Och więc dwa cokolwiek - westchnęłam do siebie


________________________________________________________

KOMENTUJCIE! <3 



















11 komentarzy:

  1. Dlugi i fajnie, ale czekam ns Juju :||

    OdpowiedzUsuń
  2. Jak zwykle WSPANIAŁY !!! Życzę weny :) Czekam nn <3 @natalusia99
    http://heartbreaker-justinandmelanie.blogspot.com

    OdpowiedzUsuń
  3. Najlepszy najlepszy najlepszy!! <3 <3 <3 Nikt nie pisze tak jak ty, fajnie, że długi rozdział czkeam na nn

    OdpowiedzUsuń
  4. świetny rozdział,nie mogę się doczekać następnego. Mam nadzieję,że wszystko się wyrówna i Justin i Selena będą razem.:)

    OdpowiedzUsuń
  5. Jak zawsze świetny czeka na nn

    OdpowiedzUsuń
  6. heh długi i fajny ,ale brak Jusa :/

    OdpowiedzUsuń
  7. Swietny jak zawsze <3 fajnie ze dlugi :*

    OdpowiedzUsuń
  8. Długi i faajne. Czekam na następny ;)

    OdpowiedzUsuń
  9. Ja chce Justina :( ale tak po za tym to genialnie

    OdpowiedzUsuń
  10. Ja chcę Jussa ;< ale rozdział genialny ♥

    OdpowiedzUsuń