niedziela, 12 stycznia 2014

Rozdział 5.

SELENA

Cały czas rozmawiałam na plaży z Justinem.  O wszystkim i o niczym. Do domu wróciliśmy dopiero około siedemnastej. Gdy zgłodnieliśmy i to tak porządnie. Justin przed samym wejściem do domu opowiedział mi dowcip. Weszłam do domu śmiejąc się z Justinem.

Obydwojgu nam zrzedły miny gdy zobaczyliśmy siedzącą na kanapie Amy. Oddaliłam się od Justina nie chcąc przysparzać mu więcej problemów.

- To ja pójdę zrobić coś do jedzenia - dodałam - Porozmawiajcie sobie.

Uśmiechnęłam się do Amy i zniknęłam w kuchni. Niestety słyszałam co mówią. Obydwoje jak kłócą się
o mnie? Przeze mnie. Przez Justina. Wiedziałam, że z Amy nie pójdzie tak łatwo.

- Kurwa Justin, co Ty sobie myślisz?

- O co Ci chodzi? Z przyjaciółką wyjść nie można.

- Przyjaciółką jasne. Pewnie pierdolisz ją na boku.

- Nie ubliżaj jej. To przyjaciółka, jest jak siostra, nie tknę jej!

- Justin, widzę jak na nią patrzysz. Jak mi często o niej mówisz. Tak nie zachowuje się brat.

- Może masz błędne pojęcie. Nie znasz jej. Spędź z nią trochę czasu, może pokochasz ją jak ja, jak siostrę.

- Nie dziękuję. Kochasz mnie, i ją? Możesz kochać jedną z nas.

- Kocham Cię jak swoją dziewczynę a ją jak siostrę, to chyba jasne?

- Nie dla mnie. Miłość może należeć się jednej z nas. Jeśli zadecydujesz której, czekam na Ciebie w domu
 u mnie do dziewiętnastej. Jeśli nie przyjdziesz wezmę to na klatę, wybrałeś wtedy ją, jasne?

- Jasne.


Dziewczyna wyszła z naszego domu. Justin poszedł od razu do góry. Słyszałam wodę, pewnie musiał obmyć się z tego piasku. Zrobiłam nam hot dogi. I położyłam na tarasie. Joe, Logan i Nick, mieli dzisiaj sprawę. Sami domyślacie się jaką. Nie było mnie w domu, więc nie miałam jak z nimi jechać. Wiedziałam jednak, że szykują dzisiaj imprezę. Przygotowałam więc wszystko na nią. Wystawiłam do ogrodu kilka krat z piwami.

Postawiłam mnóstwo kubków, soków, przekąsek. U nas na głód nie można narzekać, no i na brak alkoholu. Justin zszedł do mnie gdy już się wykąpał.

- Impreza się szykuje? - zapytał

- Tak, Nick napisał mi sms. Ach zapomniałabym, Twój telefon, leżał cały dzień na parapecie, zapomniałeś chyba o nim.

- Kurwa. Dzięki - wziął telefon i spojrzał w niego - Ups.

- Coś się stało? - zapytałam ustawiając

- Amy dzwoniła dwadzieścia razy od rana. O i raz się nagrała. Ćśś.

- Przecież nic nie mówię.


Justin odsłuchał wiadomość od Amy, lekko posmutniał, po czym na jego twarzy wyrysował się ogromny uśmiech.

- Sel, nie będzie mnie dzisiaj na imprezie - powiedział

- Dobrze.

- Rodzice Amy wyjechali, mam z nią tam zostać, sama rozumiesz. Kocham Cię, jak siostrę oczywiście... Ale muszę tam iść, ją kocham jak dziewczynę... Rozumiesz.

- Tak, nie komentuj już, jedź - uśmiechnęłam się sztucznie

- Nie pogniewasz się?  Tak już jest w miłości, trzeba dokonywać pewnych wyborów. A nie mogę sobie dzisiaj odpuścić takiego ciała i wolnej chaty.

- Jedź już, bo stracisz okazję ogierze - zaśmiałam się.

Justin ucałował mnie w policzek, jak miał to w zwyczaju robić i pobiegł się ubrać. Gdy ustawiałam wszystko w ogródku, wieszałam lampki, Justin zbiegł na dół i pożegnał się ze mną. Odmachałam mu i udając, że wszystko jest okej, wróciłam do wieszania lampek.

Nie mówiłam nic, by się nie rozpłakać przy nim. Sama nie wiem co za uczucie we mnie się rodziło. Od prawie czterech miesięcy byłam z nim dzień w dzień. I nagle jedna dziewczyna odbiera mi go, w dniu kiedy chciałam zebrać się na odwagę i mu wszystko powiedzieć... Może to był znak?

Tak zdecydowanie znak, nie powinnam mu mówić. A tego wieczora, poznałam kogoś... Dzięki moim braciom. I teraz jestem wdzięczna Justinowi, że nie przyszedł na imprezę.
Tego wieczora cieszyłam się, że jest z inną. Bolało, ale nie tak bardzo. Myślałam, że jestem centrum jego świata, ale widocznie On był centrum mojego.

Poznałam Harrego, był czuły, ciepły, cały wieczór. Przegadaliśmy nad basenem dobre cztery godziny,
a tematy nadal nam się nie kończyły.

- Jesteś sama?

- Tak.

- Nikogo wyjątkowego?  Na nikim Ci nie zależy?

Chwilę się zastanawiałam nad odpowiedzią. Nie wiedziałam co powiedzieć, nie wiedziałam jakby zareagował gdybym powiedziała, że mam bardzo ważnego dla mnie przyjaciela...

- Nie, zdecydowanie nie - powiedziałam pewnie

- Muszę już uciekać, może spotkamy się jutro? Gdzieś w plenerze?

- Chętnie.

- Mogę liczyć na jakiś kontakt?

- Pewnie, daj telefon, wpiszę numer.


Harry podał mi telefon, wpisałam numer i zapisałam mu kontakt.

- Odezwij się - uśmiechnęłam się

- Z wielką ochotą - puścił oczko i wyszedł

Logan usiadł obok mnie.

- Co księżniczko?

- Nic ciekawego, nudzę się. Jedyna normalna osoba na imprezie właśnie wyszła.

- Widziałem Cię z nim. Pasujecie do siebie, wizualnie i pewnie charakterem też, siedziałaś tu z nim cały czas.

- Tak właśnie wiem, dupa mnie już zaczyna boleć.


Logan się roześmiał, ucałował mnie w głowę i poszedł do dziewczyny. On jako jedyny mógł ją mieć, był
z mojej trójki urwisów najstarszy w końcu 23 lata, i przy tym najmądrzejszy.

Zmieniłam swoje miejsce. Pobyłam chwilę na parkiecie ze znajomymi, chwilę potańczyłam, trochę popiłam.
I znów zajęłam swoje miejsce, tym razem na dużym leżaku, dla kilku osób. Wszyscy woleli się bawić, więc miałam go całego dla siebie. Do czasu.

Około trzydziestu minut później, zaszedł mnie od tyłu Justin, wyciągnął rękę z niebieskim pudełeczkiem przed moim nosem. Wzięłam je do rąk.

- Justin co tu robisz? Miałeś być z Amy?

- Jej rodzice przyjechali. Nie zdążyłem nic zrobić, przyszedłem do niej, wszedłem do środka, i zdążyłem tylko napić się wody, a Oni wchodzili już do domu. I byłem skazany na ich towarzystwo. Dopiero teraz zdołałem wrócić.

- To miło.

- Ale nim tam doszedłem właśnie to zdążyłem kupić. Nie dałem Ci żadnego prezentu na urodziny.

- Nie trzeba, nie potrzebuję prezentów, to zbyteczne.

- Otwórz.


Przewróciłam oczami i otworzyłam pudełeczko od Justina. Uśmiechnęłam się szeroko do siebie. W pudełku znalazłam naszyjnik z serduszkiem, a na nim część BF, brakowało połowy.

- A druga połowa?

- O tutaj.

Justin wyciągnął swój brelok i przy nim przyczepioną drugą część. Przyłożył ją do mojego wisiorka, stanowiły jedność...

- Dziękuję.

Justin kazał unieść mi włosy by zapiąć wisiorek. Złapał go i zapiął z tyłu, przeszedł do przodu i przesunął serduszko na sam środek. Po czym spojrzał mi prosto w oczy. Opuściłam włosy i odpowiedziałam również spojrzeniem. Lekko przygryzłam wargę... Justin przybliżył się do mnie.

Nasze usta... Spotkały się, w jednym pocałunku. Wiedziałam, że kiedyś to nadejdzie, nie wiedziałam, że dopiero po czterech miesiącach znajomości... Fakt, już pierwszego wieczora mogło dojść... Bynajmniej teraz by się nic nie stało. Gdy On ma dziewczynę, ja poznałam kogoś...

Nasze języki złączyły się w jednym tańcu, pieścił moje podniebienie, tak delikatnie, tak czule.  Pochylił mnie lekko na leżaku i swoją dłoń ułożył na moim biodrze, wcale się nie hamował. Moje dłonie delikatnie wodziły po jego pasie. Tak oto Justin posłał naszą uroczą przyjaźń w diabły.

- Nie Justin, nie wolno nam, tak się nie robi - wymknęłam się przez jego ramię i stanęłam nad nim - Masz dziewczynę, pamiętasz?

Obróciłam się i uciekłam do swojego pokoju. Zatrzasnęłam za sobą drzwi i usiadłam na łóżku. Rozmyślałam nad każdą chwilą z Justinem.

Jak codziennie chodziliśmy gdzieś razem... A to do kina, do parku, na plażę, na imprezy, razem wszędzie. Czasem nawet łapaliśmy się za rękę. Ale tak przyjacielsko, nie miało to wtedy żadnego podtekstu, aż od miesiąca... Od miesiąca wszystko nie było tak całkiem normalne.

Każde przytulenie przez Justina, każdy całus w polik, w czoło, chwycenie za rękę... Było takie podejrzane.
Przez Amy zaczęłam dostrzegać Justina, bardziej... Wydawało mi się, dopóki jej nie było, że zawsze będzie moim przyjacielem, a gdy się zjawiła zaczęłam widzieć to, że mogę go stracić... Nie dosłownie, a jako przyjaciela. Bo przecież zawsze by ją wybrał a nie mnie. Jak dzisiaj.

Impreza skończyła się po drugiej. Moi bracia wraz z Justinem z tego co dostrzegłam przez okno poznosili wszystko do domu. Tak, znów jutro pojawi się ekipa sprzątająca, jak co tydzień. Uwielbiałam ich miny. Za każdym razem ta sama ekipa, za każdym razem to samo spojrzenie.

Poszłam pod prysznic, umyłam się, wydepilowałam, umyłam włosy, ściągnęłam z siebie ten cały wieczorny retusz dla wszystkich. Umyłam zęby i poszłam do łóżka. Wyciągnęłam z szafki książkę. Tak tylko po to by mnie lekko zmęczyła do snu. Poczułam o czwartej nad ranem ciepły dotyk na mojej skórze.


_______________________________________________________________________


follow me : ask, twitter, instagram. 


DRUGI TRAILER OPOWIADANIA! ZAPRASZAM DO OGLĄDANIA! 
http://www.youtube.com/watch?v=2wEMxEPuXc4 <3

KOMENTUJCIE! <3 










14 komentarzy:

  1. Awww *__*
    W końcu do czegoś doszło ;)) Wspaniały jak zawsze ;**
    Czekam na następny ♥

    OdpowiedzUsuń
  2. Kurde w takim momencie?!?! Jestem ciekawa kto do niej przyszedł...
    Rozdział Ś.W.I.E.T.N.Y. Życzę weny! Czekam nn <3
    http://heartbreaker-justinandmelanie.blogspot.com

    OdpowiedzUsuń
  3. boze ,,poczulam cieply dotyk na mojej skorze'' aaaaa *.* chce juz 6 rdz !

    OdpowiedzUsuń
  4. Achbxejbskourbdseksmowiewamfstknvsrgbxf

    OdpowiedzUsuń
  5. Normalnie #wyjebiaszczywkosmos . Nie mogę doczekać się następnego ;D

    OdpowiedzUsuń
  6. Masz wielki talent do pisania ! nie mg sie doczekac nas

    OdpowiedzUsuń
  7. Jak mogłaś przerwać w takim momencie ?! Ehhh ale i tak piszesz zajebiście <3 Czekam na next oczywiście i zapraszam do mnie. ; )

    OdpowiedzUsuń
  8. nareszcze do czegos doszlo <3 czekam nn

    OdpowiedzUsuń
  9. Jeju to jest takie... Genialne, cudowne nie wiem jakie jeszcze

    OdpowiedzUsuń
  10. Wow, ale suuper !!! Czekam nn <3

    OdpowiedzUsuń