piątek, 10 stycznia 2014

Rozdział 4.

SELENA

Obudziłam się u siebie w pokoju i rozejrzałam się dookoła. Było jasno, cicho, w domu nie było słychać nikogo. Spojrzałam na wyświetlacz telefonu.

- O, wszystkiego najlepszego - wymamrotałam.

Miałam dzisiaj urodziny. Nawet na siłę nie starałam się być szczęśliwa z tego powodu. Byłam rok starsza. Super. Dziewiętnaście lat... Nie lubiłam aż tak bardzo swoich urodzin. W wieczór moich urodzin gdy miałam dwanaście lat zmarła moja babcia.

Wyszłam przed pokój i spojrzałam dookoła, w domu też nikogo nie było.

- Logan? Nic? Justin? Joe? Gdzie jesteście?

Nikt nie odpowiadał.  Zeszłam na dół, poszłam do kuchni i z szafki wzięłam wodę. Założyłam swoje buty emu i otworzyłam taras po czym usłyszałam.

- Niespodzianka!

Moi bracia sprowadzili niemalże wszystkich znajomych i urządzili mi przyjęcie urodzinowe. Cieszyłam się jak małe dziecko gdy się o tym dowiedziałam. Gdy wszyscy wyskoczyli. Zdałam sobie sprawę z tego, że wszyscy są w sukienkach, strojach kąpielowych, a ja na własne przyjęcie, nie dość tego, że spóźniona to jeszcze w dresie z wczoraj.

- Cieszę się kochani, że tu jesteście. Ale pozwolicie, że się przebiorę?


Wszyscy machnęli zgodnie. Pobiegłam na górę i przebrałam się w strój kąpielowy, na to nałożyłam białą sukienkę. Poprawiłam przy lustrze włosy, mój telefon rozbrzmiał w pokoju. Pobiegłam go odebrać.

- Wszystkiego najlepszego córeczko!

- O mamuś! Dziękuję Ci bardzo. Przykro, że Was nie ma.

- Będziemy niebawem. Odwiedzimy Was za jakiś tydzień.

- Dobrze mamo.

Przez całą rozmowę wędrowałam po pokoju. Dojrzałam przez okno Justina, uśmiechnęłam się sama do siebie... Mimo, że rozmawiał z inną dziewczyną. Pożegnałam mamę i zeszłam na dół.

- A oto i nasza jubilatka - powiedział Joe - Masz drink i rozkręć się.

Fakt, że była dopiero dziesiąta to tylko szczególik. Wypiłam swojego drinka i dołączyłam do grupki znajomych. Każde z osobna składało mi życzenia urodzinowe. Bracia, znajomi, kilku kuzynów, kuzynek.
Ostatni życzenia złożył mi Justin.

- Byś była szczęśliwa, zdrowa, bogata, wiecznie żyła i byś miała w końcu miłość swego życia...

Po czym mnie przytulił i wrócił do tamtej brunetki... Nie wiem czy mówił szczerze czy od niechcenia. Bo tak wypadało, w końcu mnie zna.

Usiadłam wśród znajomych, przysłuchiwałam się temu co mówią, poniekąd. Wyłączałam się co chwilę
 i zastanawiałam się nad tym wszystkim. Kim w ogóle była ta laska. Dlaczego ja się przejmuję? Przecież to przyjaciel... Może to zwykła troska? Sama już nie wiem.

Nie bawiłam się tak jak chciałam. Póki... no właśnie dopóki między nami nie poleciała taca z białym proszkiem i marihuana. Wtedy już wszyscy mieli wszystko gdzieś, dzika orgia niemalże.
Podeszłam do swojego najstarszego brata Logana, On jako jedyny dzisiaj był grzeczny.

- Logan, kim jest ta dziewczyna koło Justina?

- To jego nowa "dziewczyna" - pokazał gestykulując - Nowa zdobycz na ten tydzień - zaśmiał się - Czemu pytasz?

- Tak sobie, po prostu mnie to ciekawiło.

- Nie mów mi tylko, żeś się zakochała.

- Mów normalnie - skomentowałam - Nie nie nie nie nie. Nie zakochałam się. Po prostu z ciekawości zapytałam.

- Sel...

- Oj daj spokój - machnęłam ręką - O nic już spytać nie można?

- Nie zakochuj się - pogroził mi palcem

- Nawet nie zamierzałam. Skoro On ma co rusz nową laskę, dzięki, ale nie chcę być jedną z nich.


Wiedziałam jaki Justin jest do innych dziewczyn a w jaki sposób traktuje mnie... To były zupełnie dwie inne osoby. Widziałam jak Justin wszedł z tą wcześniej wspomnianą dziewczyną do domu. Konkretnie wiedziałam w jakim celu. Zniknęli... Tuż przed momentem wniesienia tortu i powiedzeniem czegoś przeze mnie.

Zrobiło mi się przykro... Tak. To jest odpowiednie słowo, przykro. Nie popierałam kurwienia się w moim domu, ale nie miałam wpływu na Justina, nie chciałam mieć. Po prostu było mi przykro, że zrobił takie coś przed momentem kiedy ja miałam wznieść toast.

No trudno.. Zdarza się, prawda? Stanęłam za dj'ką i wzięłam do ręki mikrofon.

- Cisza! - powiedziałam podniesionym tonem - Dziękuję. Kochani chciałam Wam tylko podziękować za przybycie w tak licznym gronie na imprezę urodzinową zorganizowaną przez moich braci. Nigdy bym nie pomyślała, że są w stanie takie coś zrobić, dla swojej jedynej siostry. Nie wiedziałam, że mają takie możliwości. Przeliczyłam się, znowu. Dlatego dziękuję Wam chłopcy za zorganizowanie takiej imprezy, za sprowadzenie tylu gości, i za to morze alkoholu.

W tym samym momencie do ogródka na podest obok którego stałam wjechał wielki tort. Joe podbiegł do mnie i posadził mnie na krześle. Z tortu wyskoczył tancerz. I zaczął tańczyć specjalnie dla mnie. Śmiałam się tak głośno. Nie mogłam tego opanować. Bawiłam się, w tym momencie na prawdę, zapomniałam o wszystkim.

Nie wiedziałam, że moi bracia zorganizują takie coś specjalnie dla mnie, tancerz wił się około pięciu minut, po czym złożył mi życzenia i kazał zlizać z siebie bitą śmietanę. Bez żadnych oporów zrobiłam to. Zlizałam śmietanę z jego brzucha.

Tancerz dał mi całusa i zniknął za "kurtyną". Zaśpiewano mi sto lat. Wstałam i podeszłam do mikrofonu.

- Teraz kochani życzę Wam udanej zabawy. Pijemy do dna! - podniosłam rękę w której trzymałam czerwony kubek.

Wypiliśmy wszyscy co mieliśmy w kubkach, kieliszkach, butelkach. Nick zapewniał wszystkim drinki przy barze, Joe narkotyki, a Logan ogarniał cały ten syf. Ogarniał basen, nas, ludzi, bałagan. Justin nie pojawił się już do końca przyjęcia.

Impreza skończyła się dopiero o czwartej nad ranem dnia następnego. Padłam około piątej na swoim łóżku, kompletnie zmęczona, pijana, i nawet bolała mnie noga, nie wiem od czego...
Wstałam chyba wciąż pijana o dwunastej, dziewczyna Justina miała na sobie wczorajsze ciuchy, wczorajszy makijaż i zdecydowanie wczorajszy odór imprezy.

- Możesz już iść - powiedziałam

- Nie opłaca mi się, o czternastej się znów spotykamy z Justinem.

- Masz jeszcze dwie godziny. Idź do siebie, i się umyj. Śmierdzącej Cię nie ruszy.

- Całą noc ruszał maleńka, nie pospał nawet - zaśmiała się.

- Wyjdź stąd.

Pchnęłam ją prosto w stronę drzwi. Dziewczyna się odwróciła i jak to między nami bywa szarpnęła mnie za włosy. Niepotrzebnie są takie długie. Ja również szarpnęłam ją za włosy, musiałam się bronić.

- I tak Ciebie tu za tydzień nie będzie, więc puszczaj.

- Puszczę jak Ty puścisz.

- Na trzy...

- Dobra.

- Raz, dwa, trzy.

Nic to nie dało, obydwie trzymałyśmy dalej. Nie miałam już po takiej długiej libacji ochoty się z nią bawić. Podłożyłam dziewczynie pod nogi haka, i lekko głowę pchnęłam jej ku ziemi, tak by się wywaliła. Bojąc się o upadek puściła moje włosy. Zawahała się myśląc, że da radę ustać, po czym pchnęłam ją i upadła.

Justin zbiegł na dół i próbował jej pomóc.

- Selena, co Ty robisz?

- Ona zaczęła - dodałam - Szarpnęła mnie za włosy, bo kazałam jej wyjść.

- Czemu kazałaś?!

- Śmierdziała - roześmiałam się


Obróciłam się i odeszłam. Nie mogłam wytrzymać ze śmiechu. Justin został z tą dziewczyną. Oczywiście kazał jej iść do domu, powiedział, że przyjdzie po nią wieczorem, pocałował ją i pozwolił iść.

Tak, właśnie ta dziewczyna przez następny tydzień pojawiała się co jakiś czas u nas w domu. I dokładnie siedem dni od moich urodzin, Justin usiadł na brzegu basenu w którym pływałam z koleżankami.

- Zerwałem z nią.

- Wow.

- Nie dziwi Cię to?

- Nie. Justin nie pamiętasz? Niedawno powiedziałeś mi, że zawsze masz dziewczynę, ale tylko na tydzień. Więc dokładnie dzisiaj minął tydzień i dziewczyna zniknęła z Twojego życia. Przyglądałam się tylko Wam.
Potrzebowałeś ją tylko do seksu.

- Zerwałem z nią, bo powiedziałem, że niestety nic nie czuję do niej.

- Bo jak dziewczyna się kurwi od poznania to czemu się tu dziwić, że nic nie poczułeś.

- Może masz racje.

- Ja mam zawsze rację.

- Logan już Ci następną przyprowadził.

- To lecę. Nie gniewasz się?

- Za co? Na co?

- Na te wszystkie moje dziewczyny, na mnie?

- Nie, jesteśmy tylko przyjaciółmi prawda?

- Prawda. Miłej zabawy dziewczęta.


Uśmiechnęłam się lekko, Justin pocałował mnie w policzek i pobiegł do domu. Nie wiem sama co czułam. Obróciłam się do dziewczyn i zostałam zalana falą gorzkich spojrzeń.

- Co? - zapytałam zakłopotana

- Kochasz go.

- Co? - powiedziałam zaskoczona - Nie kocham go. To mój przyjaciel. Mogę go kochać jak brata nic więcej.

- Kochasz go - powiedziały równo

- Ćwiczyłyście to?

- Nie - znowu to samo

- Nie kochałam go, nie kocham i nie pokocham. Obiecaliśmy sobie to z Justinem.

- Mhm. Poczekaj jeszcze trochę.


Wzdychnęłam cicho i wyszłam z basenu. Owinęłam się ręcznikiem i poszłam po picie.
Minęły kolejne trzy miesiące... Dobre, złe?  W każdym bądź razie minęły imprezowo. Bardzo. Justin... Miał co rusz nową dziewczynę. Powoli przestawałam się tym przejmować. Chociaż teraz miał dziewczynę już z którą był miesiąc. Nazywała się Amy.  Nie nie byłam zazdrosna o nią, Ona o mnie...

Na prawdę zaczęliśmy zachowywać się jak przyjaciele. Chodziliśmy razem na imprezy, na rolki, na plażę. O właśnie tak jak dzisiaj. Obudziłam się o dziewiątej, Justin od razu gdy wyszłam z pokoju zaproponował mi wyjście na plażę zgodziłam się. Zjadłam na szybko śniadanie, wypiłam sok i chwytając olejek wrzuciłam go do torby.

- Gotowa? - zapytał Justin

- Gotowa - oznajmiłam.

Przeszliśmy się na plażę. W tak ładną pogodę nie było sensu wsiadać do auta. Wyciągnęłam z torby żelki.
Justin z początku nie chciał. Nie zmuszałam go. Miałam takie łączone kwaśne serduszka, moje ulubione swoją drogą. Wyciągnęłam jednego żelka z paczki, Justin obrócił się do mnie i urwał kawałek żelka dla siebie. Kawałek czerwonego serduszka.

Czułam się niezręcznie. Wiem, że jego dziewczyna by mnie za to zabiła. Albo i go. Sama nie wiem, wiem, że któremuś z nas by się stała krzywda. Doszliśmy do plaży. Justin rozłożył fioletowy koc i zdjął z siebie koszulkę. Został na samych spodenkach i w okularach.

Ja zdjęłam spodenki i koszulkę, miałam na sobie niebieski strój kąpielowy. Ułożyłam się wygodnie na kocu obok Justina i założyłam na siebie okulary przeciwsłoneczne.

- Amy do nas dołączy? - zapytałam

- Nie, dzisiaj ma dzień z rodziną. Gdzieś mieli jechać. Nawet jej nie powiedziałem, że będę na plaży. Byłaby zła.

- Że jesteś na plaży? Czy dlatego, że jesteś ze mną?

- Z Tobą. Już i tak codziennie się kłóci ze mną o to, że mieszkam z Tobą w jednym domu, i że może do czegoś dojść. Powiedziałem jej, że nie ma szans, bo jesteśmy tylko przyjaciółmi, poza tym jesteś dla mnie jak siostra a takiej nie ruszę.

- A co Ona na to?

- Powiedziała, że jeśli kiedykolwiek dowie się, że coś zaszło, czy chociażby dowie się, że flirtowaliśmy czy przytulaliśmy się, to obetnie mi chuja.


__________________________________________________________

follow me : ask, twitter, instagram. 


DRUGI TRAILER OPOWIADANIA! ZAPRASZAM DO OGLĄDANIA! 
http://www.youtube.com/watch?v=2wEMxEPuXc4 <3

KOMENTUJCIE! <3 





















12 komentarzy:

  1. Świetne, czekam na nowy ; )) Nie będę się rozpisywać, bo no brak mi slow na opisanie tego jak piszesz. Po prostu cudownie l ;)

    OdpowiedzUsuń
  2. Ś.W.I.E.T.N.Y. Mam nadzieje, że ona się tak szybko w nim nie zakocha :) Życzę weny! Czekam nn <3
    heartbreaker-justinandmelanie.blogspot.com

    OdpowiedzUsuń
  3. Super rozdział!!! Nie moge doczekac się kolejnych rozdziałów po obejrzeniu thailera

    OdpowiedzUsuń
  4. Genialne ! <3
    Czekam na następny :*

    OdpowiedzUsuń
  5. Fajno, fajno.. prosiłabym o wiecej momentów Sel+Justin=sami;)

    OdpowiedzUsuń
  6. Hahahaah... Końcówka najlepsza xD suuper rozdział. Czekam nn ;)

    OdpowiedzUsuń
  7. Super mam nadzieję że następny bd szybko i tak samo fajny

    OdpowiedzUsuń
  8. jezuuuuuuuuu super super rooooozdział <333333333
    czekam na nn <333

    OdpowiedzUsuń